Wczoraj wieczorem odpaliłem wreszcie Doom 3. To znaczy wcześniej też się „udało”, ale – no właśnie – „udało” się. Pod Winzgrozą nie poszedł jak należy a wersja Linuksowa kaprysiła, dopóki sobie nie przypomniałem, że w FAQ było wyraźnie napisane – X11 ma działać w trybie 24bpp. Ja miałem 16 – z jakichś chyba pobudek oszczędnościowych, czy cuś.
Poszło! :)
Na najniższych detalach i pod najniższą rozdzielczością jakoś da się grać :) A dodatkowe 256 MB RAM się też przydało.
Teraz Purh pewnie się wścieka, że nie może zagrać, bo nie umie się posługiwać tym „dziwacznym wynalazkiem”. Może mu założę konto?…
Wracałem tego dnia z Polibudy już późnym wieczorem. Akurat na Włókienniczej nie świeciły się latarnie. Stwierdziłem wtedy dwie rzeczy:
- Lubię ciemność;
- Czy ci *#$^*@#% kierowcy muszą tak walić po gałach długimi światłami??!
…Pamięć ludzka płata głupie figle. Tak jak nie mogłem sobie cały dzień przypomnieć PIN-u do karty bankomatowej i w końcu sobie przypomniałem zupełnie nagle i niespodziewanie (oczywiście już w domu), bo kombinowałem w złą stronę, tak teraz pamiętałem, że miałem trzy rzeczy do zapisania a utknąłem po dwóch…
I właśnie sobie przypomniałem:
Sprawa piractwa.
Piractwo, jak wszyscy wiedzą, wywodzi się bezpośrednio z zaporowych cen oryginalnych produktów (najczęściej audio). Koncern BMG ogłosił szokującą wiadomość, że mają zamiar obniżyć ceny do około 10 Euro z 17 Euro… Pierwsza refleksja, to że co jak co, ale płyty to od zawsze u nas miały europejskie ceny, chociaż płace mamy niemal z trzeciego świata. <zrzędliwie>I ja akurat musiałem zostać melomanem (czy tam „melomanem”, jak kto woli)…</zrzędliwie>
No ale do rzeczy. Informacja zaiste radosna, ale wkrótce przekonałem się, że oni jednak ciągle nic nie rozumieją. Cały czas wywyższają się nad nami maluczkimi, bowiem to oni Tworzą (wyręczjąc się tymi tam, no, muzykami) a my mami im płacić daniny, bo taki jest nasz psi obowiązek utrzymywać ich imperia. Za jakość się płaci, a jak nie chcesz płacić, to nie masz jakości. Bowiem ceny obniżają, owszem, ale za to mamy dostać płyty niewiele różniące się od tych ze Stadionu [BTW: na razie nie my, tak właściwie, tylko Niemcy, pffff]. Chcieliśmy taniej, to mamy taniej, więc o co chodzi? Chodzi o to, że kiedy ja kupuję oryginał, chcę żeby miał coś, co by świadczyło o jego oryginalności i legalności i tej ciężkiej kasie, o którą umniejszam swoją skromną studencką pensyjkę. Obniżanie jakości i oszczędzanie na oprawie graficznej sprawi tylko tyle, że następnym razem, kiedy będę składał ofiarę Sztuce, będę się czuł jeszcze bardziej oszukiwany.
Ale może nie powinienem marudzić, bo podobno im większa ofiara tym większa wdzięczność Bogów. Szkoda tylko że pazerność Bogów nie zna granic. Nic to, jeśli nie pójdą po rozum do głowy, to za parę lat pozostaną tylko ruiny ich wspaniałych siedzib.
I jeszcze jedno – nie pozwolę siebie nazywać złodziejem dlatego, że zdarzy mi się ściągnąć jakąś płytę z Internetu. Chyba nikt nie sądzi, że będę kupował za te horrendalne ceny w ciemno!?!
I już zupełnie na zakończenie: kiedy odkryłem nową płytę Slipknot, przesłoniła mi ona Stone Sour [dla niezorientowanych: projekt poboczny wokalisty i gitarzysty Slipknot], jak to często się zdarza z rzeczami nowymi i fascynującymi. Parę dni temu wyciągnąłem ją jednak, popatrzyłem na tytuły, przypomniałem sobie, że wszystko bez wyjątku jest wyjątkowe [;)], przesłuchałem i zachwyt powrócił… Tak, obie płyty mam legalnie! :P