/me zdziwiony

Coś mi tu nie gra. Z trudem uświadomiłem sobie przed chwilą, że „za chwilę” będzie sylwester. Ciężko to do mnie dotarło, bo zazwyczaj o tej porze roku, ba! – co najmniej na miesiąc przed – zawsze na ulicach działo się coś, co teoretycznie można by pomylić z wrogim najazdem. Kanonada. Niezby intensywna, sugerujaca ostrożny szturm na średnio mocno bronione pozycje w mieście.

Natomiast teraz… W ciągu dnia coś parę razy strzeliło, za każdym razem zakląłem w duchu, ale miałem ciekawsze rzeczy do roboty i natychmiast zapominałem. Czyżby biuro było na takim wygwizdowie – prawie w centrum Wszawy? Bo że w Michalinie, na pograniczu z Wszawą, nic się nie dzieje, to mogę pojąć, bo to jest wygwizdów ;) (ale nie w takich miejscach się mieszkało…)

Może przynajmniej koty nie będą się tak stresować.

Śpiewnik Jezucha: zgubne źródła inspiracji

Na początku utworu „Third Eye” zespołu Tool słychać kilka wypowiedzi komika Billa „Kolejnego Umarłego Bohatera” Hicksa, między innymi coś w rodzaju [cytat z pamięci, niedokładny]: „No jak to narkotyki nie zrobiły dla nas nic dobrego? Nie wierzycie, że narkotyki nie zrobiły dla nas nic dobrego? Zróbcie mi przysługę, wróćcie dziś do domu, weźcie wszystkie swoje płyty, kasety, CD i spalcie je. Wiecie co ci wszyscy muzycy robiące tą całą wspaniałą muzykę robili przez wszystkie te lata?”

Niewątpliwa racja. Cała bieda w tym, że efektem ubocznym jest okazyjne znikanie wspomnianych muzyków. Już nigdy nie usłyszymy na żywo autora poniższego tekstu.

Alice In Chains – „Angry Chair” (Layne Staley)

Sitting on an angry chair
Angry walls that steal the air
Stomach hurts and I don’t care

What do I see across the way, hey
See myself molded in clay, oh
Stares at me, yeah I’m afraid, hey
Changing the shape of his face, aw yeah

Candles red I have a pair
Shadows dancing everywhere
Burning on the angry chair

Little boy made a mistake, hey
Pink cloud has now turned to gray, oh
All that I want is to play, hey
Get on your knees, time to pray, boy

I don’t mind, yeah
I don’t mind,
Lost my mind, yeah
But I don’t mind,
Can’t find it anywhere
I don’t mind

Corporate prison, we stay, hey
I’m a dull boy, work all day, oh
So I’m strung out anyway, hey

Loneliness is not a phase
Field of pain is where I graze
Serenity is far away

Saw my reflection and cried, hey
So little hope that I died, oh
Feed me your lies, open wide, hey
Weight of my heart, not the size, oh

I don’t mind, yeah
I don’t mind,
Lost my mind, yeah
But I don’t mind,
Can’t find it anywhere
I don’t mind

Pink cloud has now turned to gray
All that I want is to play
Get on your knees time to pray, boy…

Teraz chodzi tylko o to, żeby umieć stworzyć coś tak niesamowitego bez żadnych wspomagaczy :)

Się zgubiło

W ciagu ostatnich paru dni, w ciągu ostatnich paru rozmów przy stole, dowiedziałem się trochę więcej odnośnie tego na czym stoję, jeśli chodzi o Internet w domu. Sytuacja jest o tyle skandaliczna, że wczoraj właśnie minęło dokładnie pół roku (IIRC) od przeprowadzki i ostatniego połączenia hosta zx-spectrum-1 ze Światem. Otóż firma, która została wybrana do instalacji radyjka, chciała się już zabierać do roboty, ale w TBS-ie zgubiła się dokumentacja sieci wewnętrznej (tej w ścianach). Powstałą hipoteza, że się-zgubienie to sprawka Prezesa i stoi za tym tzw. „gruby banknot”. Być może dokumentacja się odnajdzie kiedy TPSA łaskawie ruszy się i przekopie te 20m na drugą stronę ulicy, do czego nie może się zabrać od pół roku, przeciągnie te swoje kabelki i dowie się, że właściwie to wszyscy już mają telefony. Od konkurencji. Zaś urok Neo jest taki, że trzeba toto puszczać przez telefon, tepsowy, i płacić haracz nawt jeśli stoi i rdzewieje. Jeśli ludzię umieją liczyć, to sądzę, że pójdą na to tylko zdesperowani, oraz taki jeden, co powiedział, że „będziemy rozmawiać jak będzie co najmniej 2mbit”…

Piekło

„Ludzie. Wszędzie ludzie. Łażą. Depczą. Depczą. Łażą…” – tak się skarżył pewien kot, bohater pewnej starej kreskówki.

Gdyby to ode mnie zależało, w okolicach końca grudnia bym się chował w betonowym bunkrze gdzieś głęboko pod ziemią. Niestety nie zależy to ode mnie, z wielu różnych powodów, choćby dlatego, że nie mam bunkra gdzieś głęboko pod ziemią. W związku z tym zostałem oddelegowany po pewne Niezwykle Nezbędne Towary do pewnego „marketu” na Gocławku, kryptonim „Bażant”™.

Nigdy więcej do „Bażanta”™ przed <groan>świętami</groan>!

List od szefa

Wczoraj szefu [ten taki Überszefu™, a nie BezpośredniPrzełożony™] wysłał na jakąś najwyraźniej listę mailingową informację do klientów, że dnia 24 grudnia 2004 „nasza firma nie pracuje”. Informacja bardzo interesujaca dla wszytkich, bo i tak nie będzie ich tego dnia w pracy. Natomiast czytającemu ją mi coś kątem oka się narzucało – w końcu stwierdziłem, że to szary pasek z napisem „Thunderbird thinks this is junk mail”. Dzielny ptaszek bezbłędnie wykrył „bulk mail” :]

Z nudów

Wróciłem wczoraj wymęczony do domu, usiadłem przy kompie i coś mi przyszło do głowy, że skoro jednych rzeczy mi się nie chce a na inne nie mam siły, to sobie poczytam fortunki. I tak oto na świętym $PS1

jezuch@zx-spectrum-1:~$

Pojawiło się

jezuch@zx-spectrum-1:~$ fortune

Otóż i wyniki:

„I don’t understand,” said the scientist, „why you lemmings all rush down to the sea and drown yourselves.”

„How curious,” said the lemming. „The one thing I don’t understand is why you human beings don’t.”

— James Thurber

Poezję też lubimy:

If she had not been cupric in her ions,
Her shape ovoidal,
Their romance might have flourished.
But he built tetrahedral in his shape,
His ions ferric,
Love could not help but die,
Uncatylised, inert, and undernourished.

Można trafić na prawdziwe mądrości dotyczące programowania:

Now she speaks rapidly. „Do you know *why* you want to program?”

He shakes his head. He hasn’t the faintest idea.

„For the sheer *joy* of programming!” she cries triumphantly. „The joy of the parent, the artist, the craftsman. You take a program, born weak and impotent as a dimly-realized solution. You nurture the program and guide it down the right path, building, watching it grow ever stronger. Sometimes you paint with tiny strokes, a keystroke added here, a keystroke changed there.” She sweeps her arm in a wide arc. „And other times you savage whole *blocks* of code, ripping out the program’s very *essence*, then beginning anew. But always building, creating, filling the program with your own personal stamp, your own quirks and nuances. Watching the program grow stronger, patching it when it crashes, until finally it can stand alone — proud, powerful, and perfect. This is the programmer’s finest hour!” Softly at first, then louder, he hears the strains of a Sousa march. „This … this is your canvas! your clay! Go forth and create a masterwork!”

Yeah. Na koniec coś <groan>świątecznego</groan>

better !pout !cry
better watchout
lpr why
santa claus < north pole > town

cat /etc/passwd > list
ncheck list
ncheck list
cat list | grep naughty > nogiftlist
cat list | grep nice > giftlist
santa claus < north pole > town

who | grep sleeping
who | grep awake
who | grep bad || good
for (goodness sake) {
be good
}

Nie ma to jak piosenki w csh ;)

Zmyła

W piątek wieczorem daliśmy się z Purhem nabrać pewnemu zespołowi co leciał z radia. Przez cały czas myślałem że to Chris Cornell śpiewa i zastanawiałem się czy aby nie wydał po cichu jakiejś nowej płyty, lub choćby umieścił coś na jakimś składaku. Ale Purh zwrócił mi uwagę, że przecież on śpiewa po polsku…………..

Niestety póki co nie wiemy co to za licho :>

Inna sprawa, że mi się podobało ;)

Indukcyjna dylatacja czasu

Generalnie rzecz ujmując zjawisko indukcyjnej dylatacji czasu jest dyskretnym przypadkiem reguły 90-90 – „pierwsze 90% pracy przypada na 90% czasu; pozostałe 10% pracy przypada na pozostałe 90% czasu”, które można wyrazić także jako „czas od teraz do ukończenia projektu dąży do wartości stałej”. W przypadku dyskretnym mamy do czynienia z iteracyjnym postępem terminu – coś w rodzaju „jeszcze tylko miesiąc” powtarzane co miesiąc.

Prawie dokładnie coś takiego dotyczy instalacji Internetu na osiedlu józefowskiego TBS-u na rogu 3. Maja i Werbeny. Od pół roku co jakiś czas zdarza się coś, co implikuje stwierdzenie „już niedługo”. Ostatni taki przypadek był nieco inny – firma została już wybrana (Maksymilian Internetowicz przegrał, niewykluczone że dlatego, że jest z Falenicy a konkurencja z Michalina :)), ktoś do nich zadzwonił, a oni obiecywali, że „na nowy rok już będzie”. Nie wiem tylko czy według tego nowy rok to najpóźniejszy termin zakończenia, czy rozpoczęcia.

Jeszcze jedno pytanie to czy wyciągnąć jakieś wnioski z przeszłości i podchodzić sceptycznie, czy po raz kolejny ponieść się euforii?…

Refleksja ligwistyczna

Od zawsze miałem jakieś dziwne ciągoty do konstruowania w dowolnym języku (który na to pozwalał) możliwie dużych wyrażeń, a rozbijanie ich na potrzeby „czytelności kodu” mnie odstręczały („marnotrawstwo instrukcji”). Mimo racjonalności argumentów za czytelnością, ciągle konstruuję takie molochy. Tylko teraz oczywiście formatuję je tak, żeby było wiadomo co się dzieje :) I pewnie dlatego ani przez chwilę nie uważałem, że LISP jest „jakiś dziwny”. Dla mnie to był absolutnie naturalny sposób konstrukcji wyrażeń…