Bliskie Spotkanie III Stopnia

Dziś w drodze powrotnej z biura postanowiłem sprawdzić używalność eksperymentalnej drogi powrotu – eliminując jedną przesiadkę i trochę mniej naokoło. Koszt optymalizacji wynosi około pięć dodatkowych minut marszu – pryszcz. Zalazłem na przystanek na czas, ale autobus się spóźniał. W pewnym momencie zaczepił mnie jakiś starszy facio. Podsiwiałe wąsy miał osmalone dymem papierosowym i waniało od niego pewną substancją (zarzekał się, że to nic, tylko parę piwek). Po długim uścisku dłoni i trochę chaotycznym potoku słów dowiedziałem się, że zaczepił mnie, bo… wyglądam ja Jezus Chrystus. Odpowiedziałem, że tak, już od kilku osób to słyszałem… Coś tam się podniecał, że to fajowo, że w takie święto i tak dalej… Na szczęście w końcu nadjechał długo oczekiwany autobus i mogłem się ulotnić.

DUH

Podobieństwo jest przypadkowe. Tak naprawdę jestem Jezuch Chrustus i jestem zakompleksionym, cynicznym egoistą. No, ale mam jeszcze jakieś 9 lat na poprawę ;)

Darwinizm stosowany

W podwarszawskim Józefowie (czyli „u mnie”) N osób zjechało wraz z samochodem do Wisły.

Obserwujmy samoeliminację genów głupoty.

Dobrze znam brzegi Wisły w Józefowie. Dobrze wiem jak ludzie uwielbiają zajeżdżać samochodami nad sam brzeg, rozwalać się na nim i zachowywać się jakby Wisła była takim bardzoszerokokątnym telewizorem. [na marginesie: paskudna generalizacja jako środek wyrazu]

Jakim poziomem debilizmu trzeba się wykazać, żeby zajechać ciężką kupą metalu na skraj przemokniętej skarpy?

Upadek

Musiałem przewietrzyć w pokoju. Ale nie na długo, bo finalizuję kurację. Przy zamykaniu okna jeden ze stojących na parapecie kaktusów zaczął się przewracać. Błyskawiczny refleks jezucha uratował go przed upadkiem (w jezuchową herbatę)… Ale jest jedno „ale” ;>

Na szczęście nie jest to kaktus z rodziny „Nine Inch Nails” ;)