Dziś w drodze powrotnej z biura postanowiłem sprawdzić używalność eksperymentalnej drogi powrotu – eliminując jedną przesiadkę i trochę mniej naokoło. Koszt optymalizacji wynosi około pięć dodatkowych minut marszu – pryszcz. Zalazłem na przystanek na czas, ale autobus się spóźniał. W pewnym momencie zaczepił mnie jakiś starszy facio. Podsiwiałe wąsy miał osmalone dymem papierosowym i waniało od niego pewną substancją (zarzekał się, że to nic, tylko parę piwek). Po długim uścisku dłoni i trochę chaotycznym potoku słów dowiedziałem się, że zaczepił mnie, bo… wyglądam ja Jezus Chrystus. Odpowiedziałem, że tak, już od kilku osób to słyszałem… Coś tam się podniecał, że to fajowo, że w takie święto i tak dalej… Na szczęście w końcu nadjechał długo oczekiwany autobus i mogłem się ulotnić.
DUH
Podobieństwo jest przypadkowe. Tak naprawdę jestem Jezuch Chrustus i jestem zakompleksionym, cynicznym egoistą. No, ale mam jeszcze jakieś 9 lat na poprawę ;)
Hm, ciekawe ile osób teraz się chwali rodzinom: "Widział{e,a,o}m Jezusa w autobusie!!!" ;>
PolubieniePolubienie
Hm, a skąd ludzie wiedzą jak wygląda(ł) Jezus ? Ja na przykład nie mam pojęcia…
PolubieniePolubienie
Dobre pytanie. Podobno z Całunu Turyńskiego ;)
PolubieniePolubienie
Ahahahahhahaaaaaaaaaa… :D
PolubieniePolubienie
mniahaha, mi wiele ludzi mówi, że przypominam im aktorkę, tylko nikt nie wie jaką :)
pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Hm, ciekawe którą – mam nadzieję, że nie jak Krystyna Feldman ;D
PolubieniePolubienie
zdecydowanie nie, nie i nie :) raczej jakąś zagraniczną, chociaż mam typową starosłowiańską urodę.
PolubieniePolubienie
Za granicą jest pełno starosłowiańskich genów, więc to się nie kłóci ;)
PolubieniePolubienie