Przelała się czara goryczy. Muszę to napisać. Niestety. Nic na to nie poradzę.
Podoba mi się „Host”1 Paradise Lost.
To jest taka płyta, po której fani zespołu załamywali ręce milionami, robiąc znak krzyża i wzywając egzorcystów. Najlepiej określają to tytuły dwóch pierwszych utworów na płycie: „So Much Is Lost” i „Nothing Sacred” ;) Depeche Mode wyłazi zza każdego rogu, momentami pojawia się też prawie rasowy industrial (np. „Deep”). I to na płycie zespołu, który kiedyś był znany z charakterystycznego growlingu wokalisty.
Może jestem typem heretyka, bo często podobają mi się płyty, które tzw. ogół uważa za denne i równie często sarkam na płyty, które tenże ogół wychwala pod niebiosa. Lubię „Host”, a „Icon” uważam za mierną kiepściznę (z jednym fajnym kawałkiem). Co zresztą nie zmienia faktu, że „One Second” rządzi ;)
1 To się podobno tłumaczy jako „zastępy” (jak biblijne „niebiańskie zastępy”), a nie jako „gospodarz”… Może powinienem przeczytać tekst utworu tytułowego ;)