Prezent pod choinkę (prawie)

Jechałem dziś metrem. I przypadkiem rzuciło mi się w oczy, że „ukończona” linia kończy się na stacji Marymont. Nie miałem zamiaru jechać do roboty, więc zupełnie z ciekawości przejechałem się do końca, żeby zobaczyć, czy przegapiłem otwarcie długo przeze mnie wyczekiwanej stacji. Niestety, choinka jest z lipy. Dopiero po świętach, mówi Wszystkowiedzący Brat ;)

Co prawda ideałem jest jeszcze jedna stacja dalej, ale z Marymontu przynajmniej można się przejść spacerkiem (przez Park Kaskada, kładkę nad Armii Krajowej i jeszcze kawałek) i pewnie będzie krócej niż próbując używać jakiegoś środka komunikacji miejskiej. Może będzie jakieś pięć minut krócej niż dotychczas… ;)

Szkoła w nocy

Czasem mi się śni któraś z moich szkół, zazwyczaj byłych. Czasem wychodzi z tego jakiś mix np. podstawówki z liceum. Ostatnio dwie noce z rzędu śniła mi się moja podstawówka – ale zachowując element realizmu w tym, że od czasu, kiedy ostatnio w niej byłem, czyli dobre kilkanaście lat temu, na pewno wiele się w niej zmieniło. I tak w moich snach szkoła ta była po co najmniej dziesięciu remontach, brzebudowach i takich tam – jednej ściany w ogóle nie było i było bardzo szerokie wyjście na zewnątrz ;) Poza tym zazwyczaj w takich snach jestem w swoim obecnym wieku, ale z jakiegoś powodu muszę chodzić na lekcje w szkole podstawowej i czuję się głupio…

Ciekawe co to może oznaczać…

Kiss of AJAX

I mnie dosięgło. Klyjent sobie zażyczył, żeby formularze były „cool”, znaczy się „bez przeładowania”. Oczywiście trafiło mnie to już dawno po tym jak ustaliłem z firmą warunki, na których im to oprogramuję, ale to szczegół. W poniedziałek z tym walczyłem (nawet nie przeklinałem tak wiele) i mam dwie refleksje:

  1. Ten, kto to wymyślił, był zdeterminowanym masochistą;
  2. Ten, kto to propaguje, jest zdeterminowanym sadystą.

W szczegóły się nie wdaję, bo są zbyt przerażające ;)

Po kompromitacji ;)

No to wygłosiłem te swoje wierszyki. Się zestresowałem, mówiłem za szybko i wyszło trochę marnie ;) Ale wyszło, i chociaż nie zostałem doceniony ani przez publiczność, ani przez jury [profany!!!!], jestem raczej zadowolony. Zwłaszcza z tego, że już na korytarzu, po imprezie, nagle przed moimi oczami pojawił się folderek otwarty na moich dziełach, a w uszach pytanie o autograf („dla koleżanki”) ;) Na szczęście udało mi się dość szybko otrząsnąć z szoku i nabazgroliłem okropnie coś, wyraziłem zdumienie, że już mam fanów i to całkowicie rekompensuje brak wszelkich nagród.

Za rok może będzie lepiej :]

Spać…

Cały tydzień wstawania rano to coś okropnego. Co więcej, łykęd nie przyniósł wytchnienia – kiedy w końcu pojawiła się okazja posiedzenia do trzeciej w nocy, oczywiście skwapliwie z niej skorzystałem. I chyba jeszcze jakaś senna atmosfera jest. Z drugiej strony powiedziałem w robocie, że teraz przez jakiś czas istnieje dla mnie tylko inżynierka i wypinam się na wszelkie zadania od nich ;)

BTW: bot joggerowy leży, czy to tylko ja o czymś nie wiem?