Wieczór się zbliża, a Jezuchy lubią wieczory, zwłaszcza kiedy w okolicy jest nietoperz. Jezuch otwiera więc okno. Wkrótce zmysł węchu zaczyna zgłaszać sygnały. Coś tu nie bardzo pachnie wieczornym powietrzem. Coś jakby palony plastik?… Gdzieś się palą śmiecie?…
Sytuacja się wyjaśniła, gdy mama stwierdziła, że się można udusić i wyszliśmy na balkon zbadać sprawę. Jezuch rozejrzał się detektywistycznym okiem po okolicy i wykrył wydostające się z balkonu bezpośrednio poniżej średnio wyraźne kłęby dymu, razem z odgłosami otwieranych puszek piwa.
Grill.
W mieszkaniu?…
Tak czy siak: oto zapachy lata.