Dziwny pogląd? Na przykład: jeśli chodzi o płyty System of a Down, bardziej mi się podoba „Steal This Album!” niż „Toxicity”.
Już na mnie patrzą jak na wiariata? ;)
Przede wszystkim sam zespół stanowczo twierdzi, że pierwsza z tych płyt (znaczy się pierwsza wymieniona, chronologicznie późniejsza) jest pełnoprawnym materiałem, a nie, jak się gdzieniegdzie uważa, kolekcją odrzutów z sesji „Toxicity”, więc nie będę się z nimi sprzeczał (nie to, żebym miał powód ;)). Po drugie, w tej równo-pełnoprawności, „Toxicity” trochę brakuje czegoś, co ma „Steal This Album!” i co było również na pierwszej ich płycie (i co sprawiło, że była ona jak cios w nos): tzw. szeroko pojęty spontan. Tylko to i aż to w moich uszach odróżnia te płyty.
Bardzo możliwe, że „Toxicity” jest obiektywnie lepsze, ale „najlepsze” i „ulubione” w moim przypadku pokrywają się rzadziej niż by się wydawało ;)