Kto nie wierzy w istnienie pasywnej agresji, ten powinien sobie sprawić kota, ale nie takiego, co się brutalnie rzuca na każdy smakowity kąsek, ale takiego, który stosuje metody psychologiczne. Patrzy. Tak długo, aż zmiękniesz, albo zabije Cię wzrokiem…
Miesiąc: Grudzień 2007
Cezura
Zaraz się skończy pewien cykl – na tyle ważnej rangi, że ludzie dostają świra. Okazja jest średnio-idiotyczna, ale skoro panuje taki nastrój do podsumowań, to i ja coś wrzucę.
Mianowicie: w Składzie Złomu (czyt.: mojej prywatnej kolekcji muzyki w postaci cyfrowej) z roku 2007 pochodzi 29 albumów. To trochę więcej niż z 2006 i ciut mniej niż z 2005. I to jest jedyna interesująca mnie wartość związana ze zmianą jednej cyfry w dacie ;)
BTW: i jest to nieco więcej niż ilość lat, które dzisiaj skończyłem ;)
Spam of the week
Doceniam szczerość.
Subject: Hello, Beautiful Russian women waiting to meet YOU! disgustful
Zaiste. Jakaś piękna kobieta miałaby czekać na mnie?? Okropność! I do tego absurd.
πσ.: Chodzi oczywiście o Bezdenny Sarkazm™. Tak zaznaczam na wszelki wypadek. A z tym zaznaczeniem tak naprawdę chodziło o to, żeby wstawić te literki po lewej ;)
Wielka klucha
Wszystko zaczęło się od klusek do zupy. Mama ugniotła ciasto i zostawiła, żeby podrosło.
A może wszystko zaczęło się od zupy?
Albo od drożdży. Ciasto zawierało drożdże (to one w końcu miały sprawić to podrośnięcie). I były to chyba jakieś agresywne drożdże, albo drożdże pracoholicy, bo ciasto rosło, i rosło… i rosło, aż zaczęło się przelewać z miski. I pachniało zakwasem, a nie kluskami. W tym momencie mama uznała, że nie zrobi z tego klusek, tylko chleb! Czy też bułę. Wrzuciła do okrągłej formy i wsadziła do pieca. A w piecu ciasto urosło jeszcze bardziej…
Tylko że jakby coś nie wyszło. Trochę się nie dopiekło, a kiedy zostało odstawione by trochę ostygło, jeden z boków, który był cieplejszy, urósł jeszcze trochę i zrobił się z tego „beret na bakier”. Z okrągłą dziurą w środku. No a poza tym smakuje jak wielka klucha.
A jaki jest właściwie morał z tej opowiastki? Ano taki, że klucha zawsze zostanie kluchą ;)
Zaraz…
Ten tego, dzisiaj jest niedziela. Czyżby eksperyment z zakazem handlu w Dzień Święty już się skończył?…
Anty
Widząc te wszystkie mrygające, mrugające, błyskające, zapalające się i gasnące lampki, sznury lampek i światełka, ogromnie korci mnie, żeby na balkonie wystawić ładny, matematycznie regularny, migający, mrygający i błyskający pentagram.
Czubkiem w dół, ma się rozumieć.
I am da winnah!
Kurcze, to jednak niesamowite uczucie jak się w trzy dni niespiesznej pracy napisze w praktycznie nieznanym języku (Haskell) program grający w Reversi ;) Jeszcze nie wiem dlaczego jestem w stanie z nim wygrać, ale mam nadzieję to naprawić ;)
Spam of the week
Subject: Chair Adult School Vampire Banana Bomb Girl
O kurcze, o kurcze! Tyle fajnych rzeczy w jednym zdaniu!
Pojęcia względne: słodzona herbata
Pijam słodzoną herbatę. Ale dzisiaj przekonałem się, że chyba powinienem zweryfikować to stwierdzenie. „Słodzaną”? Ciekawe ile osób to zrozumie za pierwszym razem…
Historia jest taka: przyjeżdżam w imieniu Firmy do Klienta by zainstalować Coś. Gospodarz (Pan Admin u Klienta) pyta czy kawkę, herbatkę? Herbatkę, dziękuję. Słodzoną? Odrobinkę… I już mi świta myśl, że to był błąd. Potem popijając lepiącą się ciecz skarżę się (żartobliwie, rzecz jasna, i nakładając wastwy zdrobnień, zgodnie z polskim obyczajem), że troszeczkę za dużo… Tylko jedna łyżeczka, i to nie cała! Yyyyyygh, jeśli to jest „malutko”, to ja jestem Edsger Dijkstra.
I to piszę Ja, który potrafi w niepokojąco krótkim czasie wsunąć całą tabliczkę czekolady i z rozczarowaniem stwierdzić, że już się skończyła ;)
Paragraf Nangarkhēl
Mówi się, że były dwa moździeże. Obsługa jednego odmówiła wykonania rozkazu otwarcia ognia; obsługa drugiego zaczęła strzelać. Teraz jednych postawili przed sądem za wykonanie rozkazu, drugich pewnie postawią za niewykonanie.
Czy może w wojsku coś się zmieniło i rozkaz już nie jest świętością?…