Jak już wcześniej dałem do zrozumienia, nie przepadam za podsumowaniami. Podsumowuje się zazwyczaj rzeczy z dwóch kategorii: ciągłych (np. przebywanie utworu na liście przebojów) i dyskretnych (np. wydanie płyty). W pierwszym przypadku podsumowanie ograniczające się ostro „od” i „do” jakiegoś punktu w czasie jest nieuczciwe względem zdarzeń, które tylko częściowo nakładają się na ten przedział. W drugim przypadku podsumowanie jest nieuczciwe gdy np. w jednym okresie było pięć rewelacyjnych płyt, podczas gdy przez poprzednie pięć lat była sama cienizna. Ale cóż – okres czasu, kiedy numer roku jest ten sam, jest zbyt wygodny i ludzie nadal robią podsumowania.
Na przykład ja.
Płyta roku 2007: Ire Works zespołu The Dillinger Escape Plan. Uważam przy tym, że to było perfidne, że poznałem ją dopiero w 2008 roku ;) Więcej niespodzianek się nie spodziewam, więc można ogłosić werdykt.
A teraz anegdotka:
Znajoma do Chłopaka: Co masz w odtwarzaczu?
Chłopak Znajomej: OSI, Jesu, Guapo.
Znajoma do Chłopaka: Aaaaaaaaha.
Czuję się ostatnio trochę podobnie. Czego słucha Jezuch? Math-metal (Meshuggah), post-metal (Neurosis, Isis), mathcore (The Dillinger Escape Plan). Niestety, nie brzmi to tak efektownie ;)