W piątek, wracając z centrum miasta, przechodziłem obok kościoła. Kiedy się do niego zbliżałem, zaczęło mnie wiercić w nosie. Dokładnie naprzeciwko wejścia zacząłem kichać. I dopiero gdy wszedłem do domu zaczęło świecić słońce.
Czyżbym jednak był antychrystem? ;)
lol
PolubieniePolubienie