Parę dni temu przyśnił mi się pożar. Nawet się zdziwiłem, bo zazwyczaj śnią mi się wichury i trąby powietrzne, jeśli już (no i bomby atomowe), a ten wyglądał do tego dosyć katastrofalnie i niepokojąco. Przyśnił mi się i zapomniałem. I jakiś dzień czy dwa później słyszę, że wszyscy dookoła mówią o jakimś pożarze (fajnie się żyło w błogiej nieświadomości; o żałobie też nie miałem pojęcia).
Właśnie skojarzyłem te dwa zdarzenia.
Korelacja oczywiście nie oznacza przyczynowości, ale może jednak powinienem popracować nad tymi swoimi snami?… [Bo to już nie pierwszy raz]
[Dobra, zaczynamy od dzisiaj: jechałem na rowerze po utwardzonej ścieżce na skraju lasu i wzdłuż cieku lub zbiornika wodnego, do złudzenia podobnej do tej nad jeziorem w Otwocku Wielkim, tylko że tam raczej był to Świder (częsty i gęsty motyw w moich snach). Ścieżka zjeżdżała w dół i moczyła się w płytkiej, czystej wodzie (może lekko brunatnej, tak jak Świder właśnie). W pewnym momencie jednak robiło się za głęboko i zbyt mętnie i wolałem się wycofać. Insynuacja już w samym śnie była taka, że to ma być symbol czystości. I gdzie ma być ta katastrofa? Jestem rozczarowany.]