Moja okolica coraz mniej mi się podoba. Chociaż poziom lubienia teoretycznie powinien mieć asymptotę dolną, a zatem maleć coraz wolniej, ponieważ przestrzeń jest ograniczona i nie można jej przekształcić w niepodobającą się dwa razy (chyba że nastąpi przejście na wyższy poziom abstrakcji), ponadto najbardziej bezpośrednia okolica już doznała transformacji a coraz dalsza progresywnie obchodzi mnie coraz mniej. Niemniej większą wagę ma charakter jakościowy niźli ilościowy: tu już nie jest tak fajnie. Był las, jest labirynt płotów. Najbardziej nuworyszowska okolica w okolicy; do tego stopnia, że mój Kierownik nazwę mojej miejscowości utożsamia z burżujami budującymi wille „na wsi”.
Natomiast pozostałe skrawki otwartego lasu doświadczają efektów zwiększającej się populacji właścicieli niewolni^W psów w obecności zmniejszającego się obszaru trawy. To też nie są już takie fajne skrawki.
Ale mimo wszystko nadal jest to miejsce, w którym pachnie drzewami, a nie spalinami, a dookoła słychać ptaki, a nie samochody. Jest dobrze (zwłaszcza jeśli się nie chce wychodzić z domu).
Bardzo bardzo bardzo polecam Ci: http://havnar.blogspot.com/
Właśnie odkryłam. Blog Polaka, który obecnie mieszka na Wyspach Owczych :D
A już szczególnie wpis:
http://havnar.blogspot.com/2009/03/ahoj-dzieje-sie-sporo-brakuje-jeno.html
PolubieniePolubienie