Na wprost, w pewnej odległości – biały dom, z wyglądu w stylu wiejskim (trochę przybrudzony), a konkretnie jeden węgieł. Na lewo jedną ścianę zasłaniają krzewy, na prawo widać drugą ścianę, całą, bez okien. Dookoła zielona trawa, świeżo podlana deszczykiem, a po trawie wije się ścieżka idąca na tyły domu. Scenę oświetla z prawej strony, trochę z tyłu, wieczorne słońce.
Na tle ściany, tuż przy załomie węgła, siedzi kot. Cały czarny – i tym bardziej czarny, że na tle białej ściany.
Gdybym był malarzem, natychmiast bym to namalował.
A ja dzisiaj niedaleko białoruskiej granicy widziałam na skraju pola z ciemną zaoraną ziemią… śnieżnobiałego kotka siedzącego grzecznie niedaleko drogi, łapeczki razem, buzia sympatyczna… ale ja bym go nie malowała, tylko wyściskała ;)
PolubieniePolubienie
Ha! Gdybym był malarzem, to bym zrobił z tego całą serię: "Impresja z kotem", "Impresja z kotem – negatyw" i tak dalej ;]
PolubieniePolubienie
D’oh, ale głupio mnie ten Jogger podpisał ;P
PolubieniePolubienie