Ile zarabia taki kot reklamujący kocie chrupki w telewizji? [To rzadki gatunek reklam, których oglądanie wykręca mi mordę w uśmiechu. Nie to, żebym zauważał co reklamują…]
[PiEs: To już kopa głupich pytań!]
Ile zarabia taki kot reklamujący kocie chrupki w telewizji? [To rzadki gatunek reklam, których oglądanie wykręca mi mordę w uśmiechu. Nie to, żebym zauważał co reklamują…]
[PiEs: To już kopa głupich pytań!]
Dowód jest wręcz trywialny:
1. Zimą, jeśli komuś nie odpowiada temperatura, można się cieplej ubrać; ilość iteracji jest ograniczona wyłącznie względami praktycznymi.
2. Latem można się tylko rozebrać, co jest ograniczone nieprzekraczalnym i bardzo bliskim limitem zera absolutnego. A i wtedy niewiele to pomaga.
QED.
[Zupełnie nie rozumiem jak to możliwe, że gatunek ludzki powstał w Afryce. Do tego na sawannie.]
W pierwszej chwili pomyślało mi się, że Michael Jackson przeszedł ze stanu mumii żywej w stan mumii martwej. Ale darujmy sobie cynizm na chwilkę (tylko na chwilkę, obiecuję!).
Owszem, to był tylko pop, ale za to cholernie dobry pop. Szkoda faceta.
[Cynizm można odwiesić.]
Statystycznie rzecz biorąc, ile procent wpisów na blogi powstaje w łazience?
[W moim przypadku – sporo. Na drugim miejscu jest „w drodze na autobus”. Coś trzeba robić podczas tych piętnastu minut – na przykład myśleć o byle czym – no i wychodzą z tego różne pomysły. Ale potem jest cały dzień innych rzeczy i mało z tego w końcu trafia na bloga. Więc łazienka wygrywa.]
Józefów to nie wieś. Ale też nie wielkie miasto. 20 tys. mieszkańców na relatywnie dużej przestrzeni piasku i sosen (jak to na Mazowszu). Ale najwyraźniej nie-wieś jednak wygrywa:
Mama pojechała do sklepu w Centrum (pół godziny piechotą z mojego domu przy granicy miasta) i oto co tam zobaczyła. Przed kasą urosła spora kolejka, bo przy kasie siedziała młoda i niedoświadczona pracownica, która co chwilę leciała na zaplecze dowiedzieć się co to jest za dany towar (i ile kosztuje, przede wszystkim). Z zakupów mamy wątpliwości wzbudziły co najmniej dwie rzeczy:
– To są brzoskwinie, czy te drugie?
– To są nektarynki.
– Aha… A to jest kapusta, czy sałata?
Wiem, że to szokująca scena, ale czasem trzeba pokazać coś drastycznego, kiedy inaczej się nie da. Bo wszyscy od dawna wiedzieliśmy, że prędzej czy później do tego dojdzie, prawda?
Słyszę was! [Nadal w swoim egoistycznym zadufaniu będę uważał, że posiadam swoją prywatną super-moc w postaci zdolności słyszenia sygnałów echosondy nietoperzy. Cóż, każdy ma taką super-moc na jaką go stać.]
Dzisiaj latające myszy wyleciały jeszcze sporo przed zmrokiem i mogliśmy przekonać się, że mamy tutaj całkiem spore stadko. Są urocze. I całkiem zgrabnie latają.
A brat twierdzi, że kiedy wczoraj wieczorem wracał do domu, jeden z nich się prawie z nim zderzył [brzmiałoby to dramatyczniej gdyby nietoperze nie posiadały super-mocy omijania niewidocznych przeszkód]. Bliskie spotkanie drugiego-i-pół stopnia…
Burak z parteru kontratakuje. Od dwóch dni niemal bez przerwy puszcza w kółko te same bodajże pięć kawałków. Szału można dostać. Można by dostać nawet gdyby to było coś dobrego.
Anegdota: pewna znajoma mamy miała podobny problem z lokalnym burakiem. W końcu dostała tego szału i puściła Mozarta, na podobnym poziomie decybeli.
Policja przyjechała niemal natychmiast.
Byłem dzisiaj u dentysty – remont „klawiatury” jest już zakończony, więc dałem się namówić na drobne sprawy kosmetyczne. Ale to nieważne.
W poczekalni siedziała pewna mamuśka czekająca na synalka, który kończył właśnie sesję z wiertłem i cementem. Kiedy w końcu sesja się skończyła i miałem już wejść do gabinetu, zasłyszałem z przedpokoju następującą wymianę [w przybliżeniu]:
– Nie ma się z czego śmiać.
– No właśnie. Wiesz ile już wydałam na ciebie?
A ja kilka minut później słyszę, że może mógłbym pójść do ortodonty w sprawie wystających górnych trójek. Chcą mi zabrać mój wampirzy uśmiech!!
Nie ma się z czego śmiać! To poważna sprawa…
Subject: See the Falling Spy Satellite
No nareszcie coś interesującego!
O czym tak właściwie są doktoraty z teologii w XXI wieku?
[I aż chce się zapytać: i czy wynika z nich cokolwiek konkretnego? – ale jedna obraza doktorantów teologii na razie wystarczy.]