„Ogłoszenia” pojawiające się w kuchni (tej małej, jednoosobowej na końcu oficyny) opowiadają fascynującą historię. Najpierw było:
DO PARZENIA KAWY UŻYWAJ WODY Z KRANU!!!
Zastanawiałem się, czy pod pojęciem „kawa” kryje się też herbata, ale biorąc pod uwagę, że do kawy są super-duper-haj-tek kombajny, które się ciągle psują, a do herbaty jest zwyczajny czajnik elektryczny (który poddany jest procesowi przyspieszonego starzenia), to chyba może jednak nie i nie powinienem się czuć winny.
Następnie pojawiło się coś takiego:
PROSZĘ WSTAWIAĆ MLEKO DO LODÓWKI!!
To oczywiste, powiedziałby ktoś z kosmosu, kto nie miał bliższego kontaktu z Ziemianami, i myliłby się przy tym poważnie. Tak przynajmniej sądzę po ilości wykrzykników.
Dzisiaj do galerii dołączył następujący komunikat:
DO PICIA KAWY/HERBATY PROSZĘ UŻYWAĆ TYLKO SWOICH KUBKÓW!!!
To mnie już trochę skonfundowało. I zacząłem baczniej pilnować swojego kubka…
To mi przypomniało, że w kiedy zaczynałem pracować w Firmie i Zespół miał siedzibę w innym budynku, obok kosza na śmieci wisiała pisemna prośba, by nie wyrzucać kubeczków z napojami. Nie „po napojach”, tylko „z napojami”. Natomiast na drzwiach toalety wisiała prośba, by dbać o czystość – ale tylko na drzwiach toalety męskiej. Poczułem się zdyskryminowany, że tylko mnie (czy też nas) obowiązują takie przepisy. Okowy i kajdany!
W Zespole zaistniała konieczność odniesienia czegoś do recepcji. (No dobrze: chodziło o ankietę pracowniczą dotyczącą programów socjalnych; ja na swojej z dumą napisałem, że nic z tego mnie nie dotyczy, bo jestem „aspołecznym gburem”. Sęk w tym, że ankiety są anonimowe, co jednak nie przeszkodziło Kierownikowi wkręcać mnie, że jedna z tych niuń wspomniała mu o tym jakie to fajne rzeczy tam wypisałem. Przynajmniej tak sądzę, że mnie wkręcał, bo to przecież niemożliwe, żeby jakaś niunia zwróciła na mnie uwagę. Pfff.)
Kierownik: No to odnieś to do, no, jak im tam, tych dziewczyn na dole…
Ktoś: W recepcji?
Kierownik: No! Ja tam nie wiem jak one się nazywają…
Kolega Najnowszy: Jedna jest Paulina, druga… [i tak dalej]
No a pointa?
Kierownik pracuje w tej firmie od kilku lat, a Kolega Najnowszy od kilku dni. To się nazywa błyskawiczna integracja!
[Kolega Najnowszy dołączył do Zespołu ściągnięty/polecony przez M. (konsultanta) jako zastępstwo dla kolegi W. Kolega W. został zaś zatrudniony jakieś trzy miesiące temu, z czego połowę tego czasu przepracował na permanentnym odchodnym (czym wprawił w zakłopotanie Dyrektora, który nie wiedzieć czemu był z jego zatrudnienia strasznie dumny). Nie wiadomo dlaczego. Ale jeszcze ostatniego dnia zatwierdzał nowy kod do repozytorium, więc chyba nie chodziło o mój pedantyzm dotyczący „warningów” w IDE. Zapytany kiedy odchodzi odpowiadał: „pod koniec miesiąca – tego, albo następnego, albo…”]
Kierownik lubi czasem, jeśli ma ochotę zilustrować z jakimi klientami musi się użerać, opowiadać następującą anegdotkę. Kiedyś przeprowadzał z jednym z klientów testy akceptacyjne naszego Systemu (który Prezes oficjalnie nazwał „fantastycznym”). Wedle umowy oczywiście podane są wymagania dotyczące akceptowalnego obciążenia średniego i „w piku”. Przetestowali obciążenie średnie. Sprawdzili co się stanie podczas piku. Zatem…
– No to teraz zrobimy trochę dłuższy pik.
– Ile będzie trwał?
– 24 godziny.
– To ma być pik??
– No… bo to taki pik ciągły!…
I na deser co Kolega Nowszy powiedział Kierownikowi o programie motywacyjnym w Firmie:
Przecież ja wiem że nie dostajecie jakichś wielkich pieniędzy, bo gdyby to były wielkie pieniądze, to byś chodził cały szczęśliwy, a Ty tylko marudzisz.
[Kolega Nowszy naturalnie się nie kwalifikuje na program motywacyjny, z racji tego, że jest nowszy, czego nie można powiedzieć o mnie, co jest wbrew regulaminowi, bo powinienem przepracować tam jeszcze ze dwa lata, ale widocznie ktoś uznał, że są powody, by zarzucić na mnie kotwicę już teraz. Taki ze mnie mastah.]
a macie programy demotywacyjne ? ;) chyba coś kiedyś pisałeś o premii której nie dostaliście ? ;)
PolubieniePolubienie
No było, było, i też to nazwałem programem demotywacyjnym. Ale w końcu dostaliśmy tę drugą część, o czym chcę napisać już od dawna, ale obawiam się, że sprawa się już przedawniła… A taki zarąbisty tytuł miałem przygotowany :>
PolubieniePolubienie
"No dobrze: chodziło o ankietę pracowniczą dotyczącą programów socjalnych; ja na swojej z dumą napisałem, że nic z tego mnie nie dotyczy, bo jestem "aspołecznym gburem"."
Moja reakcja: O BOŻE!!
"Sęk w tym, że ankiety są anonimowe"
Moja reakcja: UUUUFFFFFFF!…
PolubieniePolubienie
Moja reakcja: TJA ;)
PolubieniePolubienie