Kierownik był zły. Zły i rozbawiony za jednym zamachem. Na oficjalnej stronie Firmy (a konkretnie Spółki Zależnej, w której pracujemy) znalazł prezentację dotyczącą naszego Systemu „przygotowaną” przez jakiegoś marketingowca, który zebrał w nieskładną kupę jakieś tam diagramy, których nie rozumie, zerżnął kilka slajdów z prezentacji Kierownika, a konkretnie z wersji roboczej tejże prezentacji, i bez żadnych konsultacji pchnął w Sieć.
Ponieważ zerżnięta prezentacja Kierownika była wersją roboczą, znalazło się tam kilka niezłych „kwiatków” – wystawionych teraz na cały Internet. Przykład: na jednym zerżniętym slajdzie znajdowały się przykłady konfiguracji Systemu dla różnych grup użytkowników (ilustrowanych postaciami z Simpsonów), w tym także „Internet dla dzieci”. A ponieważ nie mógł tak na poczekaniu podać przykładu jakiejś strony typowej dla tej kategorii, wpisał to, co zazwyczaj programiści wpisują jako znacznik „do zrobienia później”: „xxx”.
A właściwie: http://www.xxx.com
Daaaaaaawno się tak nie uśmiałem.