Są jednak dobre strony zmiany czasu! Na przykład: w pracy dostałem darmowe PiWo. A stało się to tak.
Jak to często bywa, wiele systemów komputerowych w Firmie działa we własnym czasie. Intranet się przestawił; system Przyjść i Wyjść (PiW[o]) się przestawił; bramki przy wejściu – nie. Jak mi wyjaśnił Kolega, który swego czasu maczał palce w powstawaniu dwóch pierwszych z wymienionych systemów, do bramek musi przyjść taki jeden pan, który wygląda gorzej niż żul spod budki z piwem (jak to mawiają Anglosasi – no pun intended), żeby zamieszać w bramkach i wyprostować im czas.
Widzę, że przyszedł, owszem, wyprostował, owszem, ale, póki co, nie zostały poprawione niepoprawne dane od trzeciej w nocy do momentu wyprostowania czasu bramek. I tak to System twierdzi, że przyszedłem wczoraj o ósmej rano (ha ha ha!), wyszedłem zaś już o 17., zgodnie z prawdą, co oczywiście daje dziewięć godzin, a nie osiem.
Teraz pytanie czy wypada skonsumować to darmowe PiWo. Poza pracą.