Jak wiadomo, o skandal nie jest trudno. Zazwyczaj wystarczy zrobić to, na co ma się ochotę.
Kierownik miał ochotę nabluzgać Klientowi. Klient był z jakiegoś powodu niezadowolony; nie orientuję się w polityce na tyle dobrze, żeby wiedzieć o co – od tego jest Kierownik, żebyśmy o tym nigdy nie słyszeli. Ale czasem się zdarza, że coś do nas przeniknie.
– „Wygląda to jakby wszystko, co mówimy na spotkaniach, szło do /dev/null”. Oooooooo, ale mi przygadał. – Powiedział Kierownik zaśmiewając się.
Taki z niego mądrala. Z klienta, znaczy się.
– To mu odpisz „a czego tu się spodziewać kiedy wasze propozycje idą z /dev/random?”
Ja sobie oczywiście żartowałem, ale Kierownik to jest Kierownik, który swego czasu wysłał na ogólnofirmowy alias wiadomość o treści „Zespół X popiera: pierdolimy, nie robimy!”.
Tak więc klient otrzymał odpowiedź z niewybredną aluzją do /dev/random.
Następnego dnia Kierownik oświadczył, że Klient jest jeszcze bardziej niezadowolony. Ale zanim zdążył doprowadzić do globalnej wojny termonuklearnej, zadzwonił telefon. To był nasz projektor. „Nie odpisuj! Nie odpisuj!!!”
Rozumiem z tego, że dowodzenie przejęły międzynarodowe siły pokojowe. Ot, polityka.