Życie jest absurdalne

Jedną z niewielu rzeczy, które wyniosłem z lektury „Czekając na Godota”… no dobrze, posłowia do owego… było to, że życie jest absurdalne, i że jest absurdalne z absurdalnych powodów. Ja myślę, że nie trzeba wcale „Czekając na Godota”, żeby to stało się oczywiste. Ot, chociażby: zakładasz z kolegą firmę, zbijasz na niej kokosy, zmieniasz świat technologii i życie milionów osób wpatrzonych w ciebie jak w obrazek, dostajesz raka i umierasz. No i co z tych kokosów i milionów ludzi wpatrzonych jak w obrazek?

…A zatem życie jest absurdalne.

[A była taka okazja, żeby powiedzieć coś głębokiego… Ale życie jest absurdalne, więc po co ;)]

6 uwag do wpisu “Życie jest absurdalne

  1. Mi się generalnie wydawało, że to właśnie jest argument *za* bogiem/bogami. Jeśli życie nie ma sensu, to *coś* musi mu nadać sens. No po prostu *cokolwiek* ;) Mnie to raczej skłania ku teorii, że nie byłoby żadnych egzystencjalnych zmagań, poszukiwań sensu istnienia itp. gdyby nie przekonanie, że życie jest tylko jedno. Poważnie, przy takim założeniu kompletnie nic nie trzyma się kupy. Nic dziwnego, że "wyjaśnienia" również.

    Czy to już jest coś dostatecznie głębokiego? ;)

    Polubienie

  2. Życie jest bez sensu i wcale nie musi istnieć cokolwiek, co by mu go nadawało. Jeśli masz emocjonalność kompatybilną z religijnością, no to good for you, niewykluczone, że uda ci się szczerze uwierzyć w jakąś istotę wyższą, która nadaje twojemu istnieniu szerszego sensu. Jeśli nie, no to pech. Oczywiście możesz sobie w ramach własnego życia skonstruować powód (ja takich trochę mam), dla którego masz zamiar dożyć do końca (konkretniej – dopóki będzie mi się jeszcze wystarczająco komfortowo żyło), ale to jest twój prywatny powód, w nie jakiś szerszy "sens".

    I to jest kwintesencja absurdu – całe swoje życie spędzisz co jakiś czas szukając odpowiedzi na pytanie o sens swojego istnienia, próbując znaleźć we wszechświecie chociaż minimalne wskazówki. Ale wszechświat nigdy ci ich nie poda. Bo wszechświat jest zimny, bezosobowy i kompletnie obojętny na twoje istnienie. Twoje istnienie jest zupełnie nieistotne. Gdyby na tej planecie nie powstał nasz gatunek, a w konsekwencji ty, to nie istnieje nikt i nic, co zauważyłoby różnicę.

    Co może być mało przeszkadzające dla osoby z w miarę normalną rodziną, kontaktami społecznymi, etc., która czuje, że ma jakieś tam miejsce w świecie. Ale istnieją, istniały i będą cały czas istnieć masy ludzi, których cała egzystencja sprowadza się do cierpienia (głód, pragnienie, robaki, choroby) przez krótszy lub dłuższy czas, po czym śmierci. Nic nie mieli z życia, nikogo nie obeszło, że żyli, nikt nie zwrócił uwagi, że umarli. Ilość homo sapiens (i nie tylko? nasi przodkowie nie byli aż tacy głupi) w historii, dla których tak wyglądała życie jest właściwie niewyobrażalna, bo nasz mózg nie ma intuicji do tak dużych liczb.

    Polubienie

  3. Gwoli ścisłości wyjaśniam, że ja osobiście jestem agnostykiem, czyli nic mnie to nie obchodzi :) Interesuję się tym wyłącznie z akademickiego punktu widzenia ;)

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s