Parę dni temu, patrząc przez okno, pomyślałem sobie, że na urodziny życzyłbym sobie śnieg. I rzeczywiście – dzisiaj śnieg padał dwa razy. Ale, niestety, muszę to powiedzieć, zupełnie nie o to mi chodziło. Chodziło mi o śnieg i mróz (a nie o żaby i paciaję na chodniku).
A że dzisiaj jest dzień przed dniem wolnym, kiedy wszyscy odsypiają kaca (włącznie ze wszystkimi kasjerkami we wszystkich sklepach), a do tego specjalny dzień przed dniem wolnym, kiedy wszyscy na gwałtu-rety kupują taniego szampana – to w sklepie rozgrywały się scenki takie jak ta:
Osoba A: To w końcu dlaczego poszedłeś ze mną do sklepu? – Zapytała stojąc od kwadransa w kolejce bez końca.
Osoba B: Żeby się nie nudzić. – Odpowiedział z pełną świadomością żrącej ironii losu.