Życzenia się spełniają?

Parę dni temu, patrząc przez okno, pomyślałem sobie, że na urodziny życzyłbym sobie śnieg. I rzeczywiście – dzisiaj śnieg padał dwa razy. Ale, niestety, muszę to powiedzieć, zupełnie nie o to mi chodziło. Chodziło mi o śnieg i mróz (a nie o żaby i paciaję na chodniku).

A że dzisiaj jest dzień przed dniem wolnym, kiedy wszyscy odsypiają kaca (włącznie ze wszystkimi kasjerkami we wszystkich sklepach), a do tego specjalny dzień przed dniem wolnym, kiedy wszyscy na gwałtu-rety kupują taniego szampana – to w sklepie rozgrywały się scenki takie jak ta:

Osoba A: To w końcu dlaczego poszedłeś ze mną do sklepu? – Zapytała stojąc od kwadransa w kolejce bez końca.

Osoba B: Żeby się nie nudzić. – Odpowiedział z pełną świadomością żrącej ironii losu.

Duch świąt

Ciemno, kiedy wstaję przed pójściem do pracy i ciemno, kiedy z niej wychodzę. Pustki na korytarzach. I to ciągłe, nieznośne (ale mylne) wrażenie, że jutro nie muszę wstawać przed świtem.

Oto duch świąt!

[Jednakowoż Jezus rzekomo się rodzący byłby pewnie zadowolony, że chociaż w jednym te jego narodziny wychodzą na dobre: mniejsze korki. Alleluja!]

Drogi Internecie…

Drogi Internecie… Co to mogło mi się popieprzyć, że z jakiegoś powodu nie mogę normalnie wpisać ‚ń’ i ‚Y’? Zamiast normalnie, tak jak Turing przykazał, muszę najpierw nacisnąć klawisz kontrolny (ALT lub SHIFT), potem literę, ale znak na ekranie pojawia się tylko i dopiero wtedy, kiedy puszczę klawisz kontrolny (a powinien od razu po naciśnięciu litery). I dotyczy to tylko tych dwóch znaków (chyba że jeszcze coś mi wyskoczy w najmniej odpowiednim momencie).

WTF?

[Inna sprawa, że „od zawsze” nie działa mi CTRL+SHIFT+TAB, czyli przełączanie wirtualnych pulpitów wstecz. Ale do tego już się przyzwyczaiłem.]