Ciemno, kiedy wstaję przed pójściem do pracy i ciemno, kiedy z niej wychodzę. Pustki na korytarzach. I to ciągłe, nieznośne (ale mylne) wrażenie, że jutro nie muszę wstawać przed świtem.
Oto duch świąt!
[Jednakowoż Jezus rzekomo się rodzący byłby pewnie zadowolony, że chociaż w jednym te jego narodziny wychodzą na dobre: mniejsze korki. Alleluja!]