Jedna z rzeczy szalonych architektów, jaką obejrzałem w tym roku

Sala obrad rady miasta, nad którą jest wielkie lustro, przez które radni widzą miasto, a przebywający przed gmachem ludzie widzą kto się obija podczas obrad! Stok narciarski zbudowany na spalarni śmieci! Ta sama spalarnia śmieci puszczająca kółka z dymu!

Bjarke Ingels: Hedonistic sustainability

Szaleni architekci to dość popularny temat w TED. Nie pamiętam w sumie czy ten zespół jest bardziej szalony niż przeciętna… ;)

Czyżby niepiśmienny kolega miał rację?

Mniej więcej dziesięć lat temu, na pewnej grupie dyskusyjnej, był sobie koleś, który twierdził, że zupełnie go nie obchodzi o czym są słuchane przez niego piosenki. Tekst jest o tyle dobry o ile wokalist(k)a go dobrze zaśpiewa. Linia melodyczna i te sprawy.

Oburzaliśmy się. Irytowaliśmy się. Śmialiśmy się (z jego głupoty).

Minęło mniej więcej dziesięć lat i okazuje się, że słucham takich zespołów jak Oranssi Pazuzu i Indica (a przynajmniej zanim zrobili… yyyy, zrobiły anglojęzyczny skok na kasę) – w przypadku pierwszego między innymi, a w przypadku drugiego przede wszystkim dlatego, że nie znam fińskiego i nie rozumiem ani słowa z tego, co tam śpiewają.

Powinienem się oburzać. Powinienem się irytować. Powinienem się śmiać (ze swojej głupoty).

A tymczasem to draństwo mi się podoba.

[A nawet jak wszystko rozumiem – a właściwie: jak rozumiem wszystkie słowa – to kiedy się zainteresuję tekstem, zazwyczaj zauważam, że utwór przestaje mi się aż tak podobać. Tak że coraz rzadziej się interesuję tekstami…]