Operacja „Rozczarowanie”

Widziałem ten film już prawie dwa tygodnie temu, ale widocznie tyle czasu mi potrzeba, żeby podświadomie przetrawić wrażenia i dojść dlaczego tak naprawdę mi się nie podobał.

Operacja „Argo”, z tego co czytałem, zbiera generalnie pozytywne opinie pośród krytyków i widzów, o czym też świadczy ocena na Filmwebie. Rzeczywiście, film jest zrobiony bardzo porządnie, wedle wszystkich reguł sztuki i w ogóle. Solidna robota. Ale ostatecznie wychodzi mi na to, że właśnie dokładnie to samo sprawia, że nie mógł mi się spodobać tak, jak powinien. Rzeczone „wszelkie reguły sztuki” sprawiają, że film jest strasznie schematyczny i przewidywalny. Ponieważ są tam opisane wydarzenia historyczne, od razu wiadomo (przynajmniej tym, którzy trochę zwracają uwagę na naukę historii – z dokładnością do pewnych drobnych przekłamań dokonanych na ołtarzu dobrej sztuki) jak wszystko się skończy (czyli dobrze). To jeszcze nie byłoby takie złe gdyby droga między początkiem a końcem była w jakiś sposób zaskakująca. Ale w (prawie) każdym momencie akcji wiadomo co będzie za chwilę: na początku nie będzie żadnej nadziei, potem ktoś wpadnie na błyskotliwy pomysł, który nie ma szans powodzenia (ale i tak się powiedzie), potem na każdym etapie realizacji będzie jakaś przeszkoda, z którą sobie (oczywiście) poradzą, a potem, im bliżej końca tym bardziej, wszystko będzie się udawało dosłownie w ostatniej chwili. Podczas ostatniej sceny na lotnisku byłem już dość poważnie zniesmaczony.

No i ten główny bohater, uch. (Wchodzi. Milczy. Mówi jedno słowo. Objawienie!)

Mam nadzieję, że nie wyszedłem na jakiegoś nadąsanego snoba-malkontenta ;) Ale takie są moje przetrawione wrażenia.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s