Niedawno się przeprowadziłem i od tamtej pory w drodze na stację, z której odjeżdżam do pracy, przechodzę obok skrętu do szkoły, do której chodziłem w młodości. I o ile NIE wywołuje to u mnie lawiny wspomnień, bo ulica zmieniła się tak, że własna matka by jej nie poznała, o tyle w końcu do mojego [t]opornego umysłu dotarło dlaczego szkoła zaczyna się o morderczej godzinie ósmej. Wyobraziłem sobie bowiem, że jestem rodzicem, który pędząc do pracy odstawia juniora do przybytku indoktrynacji edukacji po czym sam jeszcze godzinę stoi w korkach w drodze do pracy.
I oto rozwiązanie zagadki: kolejny przykład znęcania się nad dziećmi w imię wygody dorosłych!
[Poważnie? Żartem? Pół serio? Sam(a) zdecyduj ;)]
1 Ciekawe czy ktoś skojarzy do czego nawiązuje ten tytuł?