Nie, to nie ja obiecuję, że będę uczciwy pisząc swój blogasek (to chyba nie jest możliwe); chodzi o propozycję „obietnicy uczciwości” dla bankierów, o jakiej ostatnio słyszę, i jaka doprowadza mnie do histerycznego śmiechu.
Co taka obietnica miałaby osiągnąć? Że bankierzy przestaną zachowywać się nieuczciwie, bo dali słowo? Myślałem, że od tego jest prawo, które działa nawet przy braku fałszywej deklaracji dobrej woli ze strony sprawcy. Insynuuje, że złamanie obietnicy jest karalne, a złamanie prawa nie? Absurd, absurd, absurd. Już wiem! Jest to kiepsko zawoalowana legitymizacja faktu, że prawo wcale nie zabrania bankierom kraść i defraudować. A nie można po prostu zmienić prawa? Już to widzę…
Oczywiście jeśli kompletnie nic nie rozumiem, chętnie się o tym dowiem ;)