Człowiek, który się dowiedział że czyta bardzo powoli

Jest takie opowiadanie Cory’ego Doctorowa, jak to u Cory’ego – bardzo na czasie i głęboko zakorzenione w (kontr)kulturze Internetu i nie tylko – które ma w wersji podlinkowanej nagłówek usłużnie informujący, że „reading time: 2 hours”.

Mi przebicie się przez cały tekst zajęło prawie dwa razy tyle. Dla człowieka, który się szczyci tym, że lubi czytać, był to wielki cios…

WTF?

Skrupuły

Dlaczego ja nie mogę być jak normalny człowiek, być egoistycznym chamem, wykłócać się o byle gówno, mieć lewe zaświadczenia o czymkolwiek co pozwoli mi wyłudzić kilka groszy i kraść dzieciom lizaki – a nie martwić się o to, że jak kupiłem na Allegro 7 talerzy z 9 dostępnych to zostawiłem sprzedającą z dwoma talerzami, z którymi nie bardzo będzie miała co zrobić?

No czemu, no?

Znane i nieznane dzieci

Przemknął mi taki nagłówek: „Gdzie pracują znane dzieci polityków?” i od razu pojawiło się to uczucie z tyłu głowy, że coś tu chyba jest nie tak. Czy miało być „dzieci znanych polityków”? Zakładając, że są nieznani politycy, mogłoby to mieć sens. Ale drugi strzał ma, moim zdaniem, jeszcze więcej sensu: chodzi o dzieci, do których ich rodzice-politycy się przyznają jawnie, i o których istnieniu szersza publika wie. Wiadomo1 wszak, że instytucja władzy powstała jako sposób na dorwanie się tanim kosztem do jak największej ilości kobiet2. I jak świat światem, nasze elity, przedstawiciele klasy rządzącej, możni tego świata, zawsze byli skorzy do korzystania z tego „przywileju”… Tak więc pytam się ja: gdzie pracują nieznane dzieci polityków? (Nie to, żeby odpowiedź interesowała mnie bardziej niż odpowiedź na to pierwsze pytanie.)


1 Źródło: ja.

2 Tak, skłaniam się mocno ku tezie, że instytucję władzy „wynaleźli” heteroseksualni mężczyźni3.

3 Jeśli to jeszcze nie jest jasne: taki ze mnie antropolog jak z koziej dupy trąbka.