Film jest dobrą ekranizacją, ale kiepskim filmem w sensie sztuki filmowej – dobre rzemiosło bez większego natchnienia. Moim zdaniem (ale czy muszę to dodawać?) – moim, czyli dyletanta :) Ścisłowcy (do których teoretycznie w końcu też się zaliczam) oczywiście się zachwycają, bo faktycznie zachowano książkowy brak ściemy naukowej, chociaż tylko względem głównych punktów powieści – pozostała masywna ściema dotycząca komputerów (jak [prawie] zawsze w Hollywood), a Hermes wyglądał na jakiś taki nienaturalnie (jeśli chodzi o pojazdy kosmiczne) schludny i przestronny. Pominięto też parę książkowych katastrof (cała wyprawa z Acidalia Planitia do Krateru Schiaparelliego odbyła się bez żadnego incydentu – absurd!), no ale to można odpuścić. W każdym razie – odfajkowane ;)
[W najbliższej przyszłości: nowe Gwiezdne Wojny, ha!]
Ściema też była botaniczna. Uprawa ziemniaków opisana w książce miała sens. W filmie jak wsadzał te ziemniaki, od razu w suchy marsjański grunt, to aż mnie fizycznie zabolało…
PolubieniePolubienie
Nie no, trochę je tam podlał :)
PolubieniePolubienie
Mnie za to zastanowiło, że ta "próżniowa toaleta" nie wymordowała bakterii jelitowych…
PolubieniePolubienie
…gdy parę godzin (a nawet, jeśli dni), rzadkiej marsjańskiej atmosfery, zabiło wszystkie w glebie.
PolubieniePolubienie
…które, należy dodać, były tymi samymi bakteriami jelitowymi ;)
PolubieniePolubienie
Dziwna sprawa, takie samo wrażenie odniosłem o książce. Dobre czytadło ale do dzieła wybitnego IMO brakuje tego czegoś. A na film się wybieram i jakoś dotrzeć nie mogę, boję się trochę zawieść jak na Grze Endera.
PolubieniePolubienie
@SebaS86 Wcale nie dziwna :) Wszak napisał ją amator. Entuzjasta, ale nie zawodowiec ;)
PolubieniePolubienie