Moje miasto uchodzi za takie kulturalne, że ostatnio wręcz snobistyczne. Tymczasem:
- Nie można ustawić drewnianych ławek nad rzeką, bo zaraz przekształcają się w opał w ogniskach
- Pewien uparty miejscowy rzemieślnik od lat toczy wojnę z palaczami ławeczek w jedynym w mieście punkcie widokowym, skąd w dobrą pogodę widać skyline stolycy; ławeczka pojawia się tam i znika dość regularnie
- Nie można ustawić cywilizowanych śmietników bo zaraz teleportują się na okoliczne posesje
- Dzikie wysypiska w lesie są zmorą od dziesięcioleci i nie jest jasne czy ustawa śmieciowa i stała opłata za wywóz śmieci cokolwiek zmieniły (uczestnicy Sprzątania Ziemi rok w rok wynoszą z lasów zastraszające ilości worków pełnych śmieci)
- No i modny ostatnio temat: smog; palenie w piecach śmieciami to tutejsza wieloletnia tradycja
A jak widać na załączonym zdjęciu, Book Budka demonstruje brak kultury, w tym osobistej. (Z tyłu za drzewem widać też szczątki stojaka na śmietnik.)
[Wczoraj jeszcze była cała, poza tym że ktoś wszystkie książki wymienił na bloki lodu.]