[Niniejszy wpis piszę wyłącznie po to, żeby mieć pretekst do użycia tego słowa w tytule, ponieważ treść merytoryczna niniejszego wpisu jest zerowa.]
Zupełnie niedawno przejeżdżając obok stacji Metro Politechnika pokazywałem gościni spoza Solycy, „a tutaj mamy Aleję <zgroza> Lecha Kaczyńskiego!” licząc na to, że gościni się przeżegna, wykona gest mający chronić przed Złym i tak dalej. Tymczasem dzisiaj przejeżdżałem tamtędyż za dnia (kiedy była gościni była noc i w ogóle) i co ja widzę? Powróciły tabliczki z Armią Ludową. No i wtopa z gościnią spoza Stolycy! Gościni była wielce rozczarowana koncepcją, że być może („a dlaczego ‚być może’?” cytując klasyka, który mówił nota bene dokładnie o tej samej ulicy co ja o niej piszę) owa dedekomunizacja nastąpiła jeszcze przed jej wizytą, tylko ja po prostu jestem gapa i się zagapiłem.
Czy ci niewdzięczni politycy w ogóle myślą? Na przykład o tym, że ktoś może się skompromitować nie nadążając za wichrami historii? No? NO??
Po prostu pan nie jest na czasie, zdjęli je już ileś miesięcy temu. ;-)
PolubieniePolubienie
Serio? Aż tak nie na czasie? :) A przejeżdżałem tamtędy nawet parę razy tygodniowo ;)
PolubieniePolubienie