Robaczku, ślimaczku (co w fenolu zdychasz): Przedstawiciel gatunku „poważne jaja”. Kalambur jest w nim mocny. „All Shell Perish”? „Pod Hates Us All”? „Flying Snails”? Czy tych ludzi można traktować poważnie? A, wystarczy posłuchać. Robią sobie trochę jaja, chociażby z tego, że wiele zespołów slugde’owych ma zwierzęce nazwy (nota bene wyraźnie słychać tu miejscami wczesnomastodonową nutę, ale generalnie bardziej to death niż sludge), i dorobili sobie mitologię kosmicznego bóstwa-ślimaka (koniecznie trzeba przestudiować okładki!), ale muzyka jest na śmiertelnie poważnie. I to się liczy. Przy czym, jako współtwórca wiekopomnego, ale zapomnianego dla Internetu, dzieła pt. Trance Dance Mega Mixxxx Chart Attack1, zazdroszczę im tego, że podczas układania tytułów i tekstów z pewnością mają zajebisty ubaw. Bracia w kalamburze, I saltute you!
Merkabakc: Chciałem napisać: coś dla miłośników King Crimson; i chciałem się ponabijać, że nic to nie znaczy bo może znaczyć wczesne KC, późno-wczesne KC, średnie KC, późno-średnie KC, średnio-późne KC lub późne KC, a każde zupełnie inne. Ale żart o tych, co tęsknią za za starym, dobrym…. przepraszam: poźno-średnim dobrym King Crimson2 musi poczekać na inną okazję. Bo się zorientowałem że chyba jednak nie znam KC tak dobrze jak mi się zdawało, a tak naprawdę bardziej mi się kojarzy z Zu (na jednej konkretnej płycie, bo ogólnie to naprawdę ciężko się ich słucha). I pewnie z szerszym nurtem muzycznym, o którym również nie mam większego pojęcia. Dla tych, którzy lubią… trąbkę w metalu? ;)
I loved you at your blackest: Jakoś mi ta płyta nie wchodzi. Za dużo eksperymentów formalnych? I jakieś te utwory takie… zwyczajne? Chór dziecięcy wykrzykujący bluźnierstwa też jakoś mnie nie przekonuje. Absolutnie uwielbiam Evangelion, ale jego następca, The Satanist, nasuwa mi głównie myśl, że Behemoth doszli do wniosku, że nic lepszego już nigdy nie zrobią więc czas na poszukiwania i zagospodarowanie nowej niszy. Najnowsza płyta jest kolejnym krokiem w tym kierunku. Żeby nie było – ja nie mam nic przeciwko artystom poszukujacym, wręcz przeciwnie – takich nawet bardziej szanuję (wspominałem już, że bardzo lubię śmiertelny grzech przeciwko metalowi jakim jest Host Paradise Lost?). Ot, ostatnio się trochę rozmijamy, i tyle.
Brak linka (tak, to też jest kalambur!): Brak linka, bo Brak równowagi jeszcze oficjalnie się nie ukazał, ale z tego co słyszałem… jestem rozczarowany. Możliwe że sam sobie jestem winien, bo strasznie się nakręcałem po tym jak zmiotła mnie „płytka” (chyba nie została wydana w fizycznej formie?) Spokój znajdzie niewielu. Brakuje mi nie równowagi, a tego pazura, tej desperackiej pasji, która jest na tym wydawnictwie. Może jeszcze nowa płyta do mnie przemówi, ale póki co… stanowczo spuszczam z tonu moje oczekiwania ;)
1 Razem z bratem parodiowaliśmy listę przebojów disco polo, przerabiając nazwy zespołów metalowych i tytułu kawałków żeby brzmiały totalnie wieśniacko. Melanita miała np. przebój King Natolin, na liście obecne były też Nina i Nana, Facio nie może, Alicja i Chamy, oraz oczywiście Megadance.
2 Osobiście nie lubię późno-średniego, i uważam że się kompletnie nie umywa do średniego, ale „średni dobry” nie brzmi tak… chciałem napisać „dobrze”, ale sobie przypomniałem że piszę o moich dowcipasach ;)