Kilka spostrzeżeń muzycznych ciepło o kilku wykonawcach gdy za oknem coraz zimniej

Tak powstaje ikona pokoleniowa spolsky: To jest zupełnie nie jest mój styl (muzyczny), ale w Mery Spolsky zakochać mogą się nawet metalowcy, jeśli tylko mają trochę otwarte umysły. Mery głosu za bardzo nie ma (do czego sama się przyznaje), ale najważniejszy jest i tak przekaz, no a ten głos, który ma, wychodzi bardzo seksownie, więc wiecie. No więc kiedy ten głos śpiewa – w niegłupi sposób – o trudach życia z perspektywy inteligentnej kobiety, o tym, że „każda dziewczyna ma wierzyć w siebie”, ma prawo do własnego zdania i stylu, to jak ma się nie stać głosem młodego, żeńskiego pokolenia? Swoją drogą to trochę szokujące, że nadal taki przekaz jest dla kogoś czymś radykalnym. A dla mężczyzny zdrowo jest czasem spojrzeć na świat oczami kobiety, więc. (W drugą stronę to nie jest konieczne, bo męska perspektywa jest nam wpychana do gardła na każdym kroku. Więc. Oby więcej takich Mery Spolskich.)

Sleep Me Under: Sleep Token to przedziwaczny twór. Większość czasu brzmi to jak współczesny pop – do tego stopnia, że w każdej chwili spodziewam się, że za moment wskoczy Auto-Tune – ale z elementami djentowych motywów. (Dużo lepszy niż przeciętny współczesny pop, tak poza tym.) I tak to leci, aż nagle wskakuje Gods, gdzie proporcje są zupełnie odwrócone. Na początku myślałem, że znów Spotify pomylił zespoły, ale nie, to ciągle ta sama płyta. Trochę to tak jakby odstaje. Summa summarum, zupełnie nie wiem co o tym myśleć… W sumie nie takie to złe; przede wszystkim po prostu zupełnie nie to, czego się spodziewałem.

Digging Deep After the Burial: (Nawet nie trzeba się wysilać żeby wymyślić kalambur!) Niedawno sobie przypomniałem ten zespół, o którym niegdyś tu wspominałem. (Za dużo tej dobrej muzyki. Co chwila o czymś zapominam.) W miedzyczasie wydali dwie nowe płyty; póki co przegryzam się przez pierwszą z nich. A jest przez co się przegryzać: djent plus metalcore plus… fajne granie ;) Skocznie raczej nie jest, prędzej walenie młotem po głowie (ale jakie przyjemne!). Jeden szkopuł: w środku płyty wyskakują nagle dwa kawałki skręcające mocno w kierunku Black’n’Rolla (pod koniec pojawia się jeszcze jeden). Pasuje jak pięść do nosa. Dużo lepiej im wychodzi kiedy nie biorą jeńców.

The End of Ignorance: Nie wiem jak ja to zrobiłem, że dopiero teraz polubiłem debiut So I Scream, tym bardziej że zespół już od dawna nie istnieje i teraz działa (w nieco innym składzie, i śpiewając w zupełnie innym języku (naszym, znaczy)) jako Fiasko. Kiedyś dostałem ich EP-kę od znajomej, która była koleżanką z osiedla paru członków zespołu, i spodobało mi się, ale trochę czasu zajęło mi zainteresowanie się resztą dorobku (a przecież dużo tego nie było). Kiedy w końcu to się stało, byłem trochę zdziwiony, bo „6Shooter” chciał najwyraźniej uchodzić za metal intelektualny (ale nie w sensie Meshuggah czy Isis czy Neurosis). A tu jest głównie łomot – bardzo uporządkowany i zniuansowany, ale jednak. To, plus surowe brzmienie i wokal (śpiew plus wrzask) pełen pasji jednak mnie przekonały. Zdecydowanie na tak. Fiasko też na tak, ale nie tak bardzo :)

Jedna uwaga do wpisu “Kilka spostrzeżeń muzycznych ciepło o kilku wykonawcach gdy za oknem coraz zimniej

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s