Kilka spostrzeżeń muzycznych z fracuskim łącznikiem (będzie wiadomo kto nim jest)

Deathspell Omega prawdę ci powie: „The band noted that a major purpose of The Furnaces of Palingenesia was to shatter a myth that’s so central to stability both on an individual and civilisational level: the impervious necessity to believe that what we do is just, that we are just, that good and evil in intent and deed are as distinct as night and day. They also argued: Twice, man committed the highest of crimes: by waging an absolutist war against nature and, therefore, against life itself. And, secondly, by severing the bond to nature and forging an anthropocentric worldview that places man above everything else and, therefore, can be used to justify just about anything – no matter how short-sighted or ill-advised – so long as it appears to serve mankind’s interests. Extracting man from the natural order, by intent if not in effect, was a sign of hubris which remains literally without equivalent and whose resulting devastations will know no equivalent either. Listen carefully enough and you’ll hear demonic snigger.” #nofilter

French Instinct: Gwoli ścisłości, powyższe znalazłem głównie dlatego, że słuchałem najnowszej płyty Alcest i tak sobie myślałem, że Francja specjalnie metalem nie stoi. Owszem, mamy Deathspell Omega, mamy Gojira, ale to trochę przypadki szczególne, bo te dwa to bardziej przekaz intelektualny/ideologiczny ubrany w muzykę (i w obu przekazem tym jest wściekłość na ludzkość, z czym całkowicie się zgadzam). Jest też NAÏVE, które już tu chwaliłem, ale to też taki przysłowiowy wyjątek potwierdzający regułę (cytując: „Łomot, ale z francuskim szykiem. Klimat, ciężar i elegancja w jednym kociołku – takie coś to tylko we Francji.”). Pewnie jest wiele francuskich zespołów metalowych, o których nigdy nie słyszałem, i do niedawna zaliczał się do nich właśnie Alcest. A Alcest jest gatunkowo pokrewny NAÏVE, tyle że z mniejszą dawką łomotu, a większą klimatu. Mniej oryginalne, przez co pewnie bardziej francuskie ;) I tylko jak gdzieś spróbują wstawić wrzask to trochę kiepsko to wypada – chyba Francuzi są trochę zbyt subtelni jak na takie rzeczy (viva stereotypy!) ;)

Parapetus redux: A skoro już przy tym jesteśmy, Paracletus Deathspell Omega pozostaje dla mnie nieodgadnionym fenomenem, bo to być może najbardziej fantastyczna płyta, jaką kiedykolwiek słyszałem, mimo że nadal nie ogarniam ;) A tak swoją drogą, w międzyczasie wydali dwie nowe EP-ki i jeden pełnogrający album, które udaje mi się ogarnąć nieco lepiej. Postęp!

4 uwagi do wpisu “Kilka spostrzeżeń muzycznych z fracuskim łącznikiem (będzie wiadomo kto nim jest)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s