Po zaledwie kilku odcinkach zakrzyknąłem: „To jest kurwa genialne!”. W sumie zdania nie zmieniam, ale trzeba zaznaczyć jedną rzecz: nie rozrysowałem sobie dokładnie czy wszystko się zgadza i ma sens. Wydaje się że tak, ale tak tam naplątali, że mogłem dużo przeoczyć. Jestem pewien, że ktoś to zrobił i ma mnóstwo zastrzeżeń. Tak że zamiast popadać w obsesję, wolałem cieszyć się tym przyjemnym swędzeniem intelektualnej stymulacji w mózgu. Zauważyłem tylko, że w jednym momencie mówią „splątanie” tam, gdzie oczywiście chodziło o superpozycję ;)
Poprzednio zauważyłem też: „Przeżycia wewnętrzne bohaterów są zdecydowanie na pierwszym planie (…). Nastoletnie dramaty. Dorosłe animozje. Pierwsze przeradzające się w drugie. I odwrotnie.” Z czasem nacisk na te „ludzkie aspekty” zaczął nieco lżeć. Relacje pomiędzy bohaterami od pewnego momentu są w zasadzie rozkminione, więc najważniejsze stają się ich przeżycia wewnętrzne, nawet jeśli coraz częściej tymi przeżyciami są szok i horror.
No i oczywiście kiedy już myślimy że mamy ogólny obraz układanki, okazuje się, że jest ona trójwymiarowa. Albo i czterowymiarowa. Na tym głównie polegają zwroty akcji: dorzucanie nie tyle kolejnych elementów, co całych wymiarów. Spodziewam się, że może to być kontrowersyjne rozwiązanie: nawet ja miałem lekkie poczucie w rodzaju „że niby co jeszcze??”.
Po tym wszystkim zakończenie wydaje się nieco nagłe: o co naprawdę w tym wszystkim chodzi dowiadujemy się dopiero w ostatnim odcinku – i jest to jednocześnie proste i pokręcone (bo jakże by inaczej), jeśli nie pokrętne. Z tego powodu to chyba nie będzie spojler jeśli powiem, że zabawniej by było, gdyby młody Tannhaus ich potrącił i to w ten sposób nie dojechał na most ;)
I doceniam żarcik na koniec: nie, nie dowiemy się co się stało z okiem Wöllera.
Bardzo mi się też spodobało w jaki sposób zostały odtworzone poszczególne epoki. Poza wzmianką o Czarnobylu nie ma co prawda zupełnie nic z geopolityki (ani zimnej wojny i podziału Niemiec, ani rozkładu Republiki Weimarskiej i rosnącego raka nazizmu, ani nic w tym rodzaju), ale każdy okres czasu, w którym dzieje się akcja, ma swój niepowtarzalny posmak i klimat. Jako że my jesteśmy przesiąknięci doświadczeniem powojennych lat po naszej stronie żelaznej kurtyny, od dawna interesuje mnie jak to wyglądało na zachodzie Europy. Specjalnie dużo na ten temat się nie dowiedziałem, ale dobre i to :)
Ogólnie jestem pod wrażeniem, że w Europie udało się coś takiego stworzyć. Ale też nie dziwi, że powstało akurat tu, a przynajmniej poza Ameryką – nie wyobrażam sobie, żeby Amerykanie mogli zrobić coś tak konsekwetnie inteligentnego bez popadania w gatunkowe klisze. Tak że brawo Niemcy! Brawo Europa!
Jedna uwaga do wpisu “Dark: wrażenia po obejrzeniu całości”