Zapachy zimy

Słynna anegota z mojego dzieciństwa: wychodzę z rodzicami na dwór, pociągam nosem, i orzekam: pachnie śniegiem!

Oczywiście to nie śnieg pachniał, tylko smog. Smog, który jest utrapieniem mojej rodzinnej miejscowości do dziś (mimo intensywnej kampanii namawiającej do wymiany kopciuchów). Nic dziwnego więc, że w sieciach neuronowych w moim mózgu powstało jednoznaczne skojarzenie: leży śnieg wtedy i tylko wtedy kiedy czuć smog ergo to śnieg tak pachnie.

Dzisiaj skojarzenia są tylko trochę inne. Chodzę ulicami Warszawy, mróz szczypie, śnieg (lub ta nędzna jego namiastka) chrzęści pod butami, woń spalin uwięzionych w termoklinie łechce w nosie… O, tak, to zdecydowanie zima!