Nauczycielka niemieckiego, która na dzień dobry mówi głosem przejawiającym oznaki choroby:
Tych, którzy tydzień temu pisali sprawdzian, muszę przeprosić że jeszcze ich nie sprawdziłam, ponieważ byłam zmarła i teraz do wasz przyszły zwłoki…
Gdyby ktoś ją kiedyś zobaczył poza zajęciami na ulicy, mógłby się jej nieźle wystraszyć, że to baba-pożeraczka studentów, ale okazuje się nadzwyczaj sympatyczna ;)
Parę dni temu znalazłem na ławce w pewnym audytorium napis:
ELEKTRONIKA JEST DO DUPY!
Nie mogłem się po prostu powstrzymać i dopisałem (przemagając widmo upiora wychowawczyni z podstawówki mówiącej że nie wolno pisać po ławkach):
To se tam wsadź swój komputer
Jeśli się pojawi odpowedź, nie omieszkam o tym wspomnieć :)
W łykęd oczywiście nie miałem Internetu w domu, wczoraj w robocie wykańczałem dokumentację projektu zaliczeniowego (którą zacząłem w łykęd), dziś mam zamiar pisać referat na odchama, który też miałem zacząć pisać w łykęd, ale zacząłem wczoraj wieczorem i jutro mam oddać ;) Jutro i pojutrze nie będę mógł nic napisać z laboratoriów, bo semestr się kończy i studenci oblegają komputery w nadziei, że uda im się wyłudzić parę dodatkowych punktów od prowadzących zajęcia. W piątek zapewne dorzucę kilka komentarzy do wybitnie przeterminowanych notek na okolicznych Joggerach ;)
Ciekawe, że semestr się kończy, ale jakoś tam bez atmosfery końca (nie licząc tych laboratoriów upakowanych studentami). Jeszcze nawet indeksu nie odebrałem a tu zaraz ostatni tydzień zajęć i wpisy… Już drżę z emocji na myśl o swojej średniej semestralnej :]