POBO

W końcu mi wstawił 4,5 – właściwie to ześlizgnąłem się jeszcze niżej, ale rzekłem coś o „wypadku przy pracy”, profesor na to „tak właśnie coś mi nie pasowało i sobie zaznaczyłem pańską pracę” i bez większego szemrania wstawił 4,5. Przez parę pierwszych dni byłem nawet gotowy iść na komisyjny, ale po tygodniu zapał jednak mi opadł i pogodziłem się ze stratą :)

Dawniej jakoś nie byłem tak ambitny. Dwa semestry temu przy wpisach z jednego przedmiotu profesor nawet mnie namawiał, żebym się pokłócił o parę dodatkowych punktów ;) Potem coś musiało się stać. W każdym razie moim celem z każdego przedmiotu jest mieć co najmniej tyle co starościna mojej grupy – co już nie będzie miarodajne, bo wybrała inną specjalność niż ja…

Będę musiał sobie wybrać inny cel ;)

Jezuch smutny

Jezuch jest smutny, bo jego Aniołek się nie odzywa od kilku dni.

Jezuch jest tym bardziej smutny, że wie, co to może oznaczać.

Nie, Jezuch nie może powiedzieć o co chodzi, bo sprawa nie dotyczy jego bezpośrednio i nie ma prawa ogłaszać jej światu.

A teraz Jezuch się wybiera zobaczyć, czy da się coś jeszcze zrobić z piątką z POBO.

O KUR…..

Profesor na Wydziale stwierdził, że za 10 lat prawdopodobnie Intel odejdzie w zapomnienie i że to za sprawką IBMowskiego czegoś, co nazywają „cells”. Odważne… Ale… Dziś znalazłem (przypadkiem – synchroniczność! ;)) Cell Architecture Explained. Ciekawa rzecz – zerwać z dotychczasowymi „best practices”, bezkompromisowo zastosować kilka radykalnych podejść i voila… Superszybka jednostka obliczeniowa (jeszcze nie komputer, ani nawet CPU), którą będzie bardzo ciężko zaprogramować ;)

I’m a loser baby, so why don’t you kill me?

Ze wszystkich quizów, które ostatnio się porozłaziły po joggach, ten mnie zainteresował najbardziej. Gdybym siedział w domu, to bym odnalazł link do odpowiedniego Garfielda ;)

Jon: I am now oficially bored.
Jon [pokazując papier z pieczęcią]: I have a certificate.

„What is the meaning of life?” Oczywiście że „42”! Sam Głęboka Myśl to powiedział! :P

OK. A teraz najlepsze.

I am 99% loser. What about you? Click here to find out!

I am da winnah! :P

UPDATE: będąwszy w domu wyłuskałem odpowiednią datę i oto wspomniany odcinek Garfielda :)

Koniec semestru: indeks się powoli zapełnia

Jakieś dwa lata temu, w pracy u szefa-Frąsuza, różni współpracownicy (zazwyczaj nie było ich wielu na raz) przychodzili do mnie po konsultacje z SQL. Nawet jeden młody magister ;) („A bo ja z baz danych miałem tylko 3…”) Wczoraj ludzie histerycznie rzucili się do gablotki z wynikami z kolokwium BD, przy okazji dewastując kilka bombek ze stojącej niopodal choinki (dziś drzewka już nie było ;)).

Jeśli chodzi o mnie, to niespodzianki nie było ;)

Kolokwium nie było może szczególnie proste, napisanie odręcznie zapytania z podzapytaniem w podzapytaniu (oba skorelowane) nie jest sprawą trywialną (może też i nie najmądrzejszą, ale w końcu jakoś trzeba sprawdzić co studenci potrafią; zresztą najgłupsze kolokwia są zawsze z programowania – mam pisać bez dokumentacji on-line pod ręką?!?!). Kiedy wychodziłem z sali, jako pierwsza osoba i chyba jako jedyna bez obłędu w oczach, gdzieś z boku usłyszałem „…pewnie z boską pomocą…”. DUH :>

Zresztą trochę mnie zdziwiło, że w grupie nie było więcej osób znających dobrze SQL. Sporo zdających na informatykę jest przekonana, że oni to są super-h4x0ry i chodzi im tylko o papier ;) Heh, dość wcześnie pojawiają się przedmioty-gaśnice… Ale jak to było zacytowane (?) na pewnym „plakacie”1 niegdyś wywieszonym na głównej tablicy ogłoszeń na Wydziale: „Uczelnia jest skarbnicą wiedzy. Przychodząc do niej jest się przekonanym, że się wie prawie wszystko, wychodząc z niej jest się przekonanym, że się nie wie prawie nic.” Prawda, prawda…

BTW: dziś dostałem wpis z przedmiotu Filozofia Kultury i Cywilizacji za pracę pt. „Kultura Internetu – o hackerach komputerowych” – piąteczka z komentarzem „bardzo ciekawe” ;)


1 Pięciolinia z klamrą z całki i wzorem transformaty Fouriera zamiast nut; tempo POCO MOTO

Open Source – komunizm??

Cytat:

Some have branded the notion of developing and then sharing software for free as some form of communism. But Quinn argued that if one state developed a better electronic licensing system or voter registration system using open source and then shared it with other states, it was an exercise in democracy through the exchange of information in an open society underpinned by reliable technology.

…z nawet ciekawego artykułu: Government Moves Into the Open (w USA, ofkorz).

Korespondencja

Nie sądzę, żeby ktoś się obraził, że to publikuję, więc…

Przyszedł list (forwardowany):

To jest bardzo ciekawe spojrzenie na zycie: Gdyby czas plynal w druga strone to byloby tak pieknie… Zaczyna sie od tego, ze kilku gosci przynosi cie w skrzyneczce i oczywiscie od razu trafiasz na impreze. Zyjesz sobie spokojnie jako starzec w domku. Stajesz sie coraz mlodszy. Pewnego dnia dostajesz odprawe w postaci grubszej gotówki i idziesz do pracy. He! Pracujesz jakies 40 lat i poznajesz uroki zycia. Zaczynasz pic coraz wiecej alkoholu, coraz czesciej chodzisz na imprezy no i coraz czesciej uprawiasz seks. Jak juz masz to opanowane, jestes gotów zeby trafic na studia. Potem idziesz do szkoly. Coraz mniej od ciebie wymagaja, masz coraz wiecej czasu na zabawe. Robisz sie coraz mniejszy, az trafiasz do… hmm, gdzie plywasz sobie przez 9 miesiecy wsluchujac sie w uspokajajacy rytm bicia serca. A potem nagle BeC!! Twoje zycie konczy sie orgazmem.

Amen.

Odpowiedź:

No, tylko że nie Twoim…. ;)

Jeden szkopuł tego jest taki, że nasza świadomość też najprawdopodobniej by płynęła w odwrotnym kierunku, zatem odwrócenie czasu i odwrócenie strumienia świadomości daje wypadkowo…. nic ;) Czyli nigdy byśmy nie poznali, że czas płynie do tyłu. Podobno, zakładając że Wszechświat ma wystarczającą masę by powstrzymać rozszerzanie się po wielkim wybuchu i trochę większą niż wymagana do asymptotycznego osiągnięcia skończonego rozmiaru, podczas następującego kurczenia się Wszechświata czas płynie wstecz… Może nawet już tak się dzieje?

Pierwsza reakcja:

Aaaaaaaaaaaaa :>>>>>> ZA DUZO MYSLISZ :> To byl tylko zarcik!…

To fakt, za dużo myślę… ;)

Polibudziane wieści

Nauczycielka niemieckiego, która na dzień dobry mówi głosem przejawiającym oznaki choroby:

Tych, którzy tydzień temu pisali sprawdzian, muszę przeprosić że jeszcze ich nie sprawdziłam, ponieważ byłam zmarła i teraz do wasz przyszły zwłoki…

Gdyby ktoś ją kiedyś zobaczył poza zajęciami na ulicy, mógłby się jej nieźle wystraszyć, że to baba-pożeraczka studentów, ale okazuje się nadzwyczaj sympatyczna ;)

Parę dni temu znalazłem na ławce w pewnym audytorium napis:

ELEKTRONIKA JEST DO DUPY!

Nie mogłem się po prostu powstrzymać i dopisałem (przemagając widmo upiora wychowawczyni z podstawówki mówiącej że nie wolno pisać po ławkach):

To se tam wsadź swój komputer

Jeśli się pojawi odpowedź, nie omieszkam o tym wspomnieć :)

W łykęd oczywiście nie miałem Internetu w domu, wczoraj w robocie wykańczałem dokumentację projektu zaliczeniowego (którą zacząłem w łykęd), dziś mam zamiar pisać referat na odchama, który też miałem zacząć pisać w łykęd, ale zacząłem wczoraj wieczorem i jutro mam oddać ;) Jutro i pojutrze nie będę mógł nic napisać z laboratoriów, bo semestr się kończy i studenci oblegają komputery w nadziei, że uda im się wyłudzić parę dodatkowych punktów od prowadzących zajęcia. W piątek zapewne dorzucę kilka komentarzy do wybitnie przeterminowanych notek na okolicznych Joggerach ;)

Ciekawe, że semestr się kończy, ale jakoś tam bez atmosfery końca (nie licząc tych laboratoriów upakowanych studentami). Jeszcze nawet indeksu nie odebrałem a tu zaraz ostatni tydzień zajęć i wpisy… Już drżę z emocji na myśl o swojej średniej semestralnej :]

Śpiewnik Jezucha: kamienie na szaniec

Przy okazji poprzedniego Śpiewnika cvn wspomniała, że kojarzy jej się ze mną „Like a Stone” Audioslave… Ja tam nie przepadam za Audioslave (nie chciała mi uwierzyć, kiedy to oznajmiłem), ale zobaczmy.

Like A Stone – Audioslave

On a cobweb afternoon
In a room full of emptiness
By a freeway I confess
I was lost in the pages
Of a book full of death
Reading how we’ll die alone
And if we’re good we’ll lay to rest
Anywhere we want to go

In your house I long to be
Room by room patiently
I’ll wait for you there
Like a stone I’ll wait for you there
Alone

On my deathbed
I will pray
To the gods and the angels
Like a pagan to anyone
Who will take me to heaven
To a place I recall
I was there so long ago
The sky was bruised
The wine was bled
And there you led me on

In your house I long to be
Room by room patiently
I’ll wait for you there
Like a stone
I’ll wait for you there
Alone

And on I read
Until the day was done
And I sat in regret
Of all the things I’ve done
For all that I’ve blessed
And all that I’ve wronged
In dreams until my death
I will wander on

Nie pamiętam, czy chodziło z tym kojarzeniem się o treść, czy o fakt, że śpiewa tam Chris Cornell, jeden z moich najulubieńszych wokalistów, czy o wystąpienie słowa „angel” w jednej ze zwrotek (a dlaczego miałoby to być akurat to – nie powiem ;)). A może o wszystko na raz? Tak czy siak, ja jeszcze pokażę dlaczego uwielbiam Cornella… Tylko nie mogę się pozbyć wrażenia, że już kiedyś cytowałem tekst, który mam na myśli… Hm.