Łykend: cytaty, wrażenia

– Bogata ziemia1! Dorodne muchy mają.


– Widzę żubra!

– Gdzie?!

– W tej altance!

– Pusty?

– Tak! O, jeszcze jeden!


– Proponuję babkę na podwieczorek.

– Dobry pomysł! Trzeba w końcu przerżnąć tą babę.


– No ta góra kamieni2 musiała zostać usypana przez kosmitów! Żadna ziemska cywilizacja nie miała takiej technologii.


– Pieniądze są, ludzie chcą płacić, kurwa, a firma nie chce robić! – rozgoryczony starszy Chęcinianin na podejściu do zamku (zamkniętego od zeszłej jesieni).


Muszę powiedzieć, że w dzisiejszej dobie globalnego konsumpcjonizmu podróżowanie to już niezupełnie to samo. Krajobraz, owszem, inny, ale w sklepie to samo co wszędzie3, miasta (poza starówkami) wyglądają tak samo jak wszędzie4, ludzie też generalnie tacy sami jak wszędzie (może poza Warszawą; tu są same chamy, jak wiadomo), komercyjne eksploatowanie lokalnego „kolorytu”5 aż do punktu absurdu też coraz bardziej to samo. Inne województwo, ale to jednak nadal Polska (inny kraj, ale to jednak nadal Europa (inny kontynent ale to jednak nadal kultura Zachodu (inna sfera kulturowa ale to jednak nadal ludzkość (no dobra, chyba się zagalopowałem)))). A nawet na starówkach też w sumie to samo co wszędzie: fasady odpicowane (z funduszy unijnych), ale zajrzyj na jakieś podwórko, a tam z dużym prawdopodobieństwem budynek grożący zawaleniem.

Z drugiej strony chyba należy w końcu wycofać stereotyp o polskich drogach. Media koncentrują się na przekrętach wokół budowy tych najbardziej medialnych autostrad, tymczasem reszta dróg, w bólach i z permanentną czkawką, ale jednak w końcu się pobudowały. O, tak, podróżowanie po Polsce to już zdecydowanie nie to samo.

Ale generalnie było bardzo fajnie; nie zważajcie na zgryźliwego tetryka. Tylko ze względu na towarzystwo nie można było urządzić całodniowego hasania po szczytach.


A tak poza tym, to – ech, ci dzisiejsi mężczyźni! Idzie rodzinka: matka, ojciec, córka w wieku wczesnoszkolnym. Matka zasuwa pod górę jak kozica, córka trzyma się ojca za rączkę, ojciec zaś do nas:

– *sap* *sap* Daleko *sap* *sap* jeszcze? *sap* *sap*

Może i żaden Pudzian ze mnie, klatę i bicepsy mam jak przystało na programistę, ale na Turinga, trzysta metrów pod górę jednak jestem w stanie wejść bez zadyszki (tysiąc też; i nie to żebym się chwalił, bo więcej póki co nie sprawdzałem).


1 Świetokrzyska.

2 Zgadnij która.

3 Te same piwa co wszędzie.

4 Styl architektoniczny: bylejaki.

5 Tu: wiedźmy! Wszędzie wiedźmy! Ale jak zauważył pan w Jaskini Raj, młodsi turyści coraz rzadziej wiedzą jak wygląda miotła, więc zaciek zwany „miotła” trzeba będzie przemianować na „mop”.

„The Boardwalk Empire”: wrażenia

Jeszcze nie skończyłem drugiego sezonu rzeczonego serialu, ale to nie szkodzi, bo nie sądzę, żeby reszta zmieniła mój osąd. A osąd jest taki, że muszę się zgodzić z niektórymi krytykami, którzy twierdzą, że serial jest prawie świetny. Niby wszystko jest na miejscu (seks i przemoc, znaczy się), ale jednak coś się nie klei. Serial jest bardzo dobrze zrobiony, ale jakoś nie mogę się zmusić, żeby się przejmować losem bohaterów. Wszyscy robią straszliwie poważne miny. Przydarzają im się rzeczy, które jakoś sprawiają wrażenie, że się przydarzają tylko dlatego, że coś im musi się przydarzać. Podobne, choć subtelnie różne, wrażenie miałem oglądając Tudorów. Podobnego wrażenia nie miałem oglądając Grę o Tron. Cokolwiek to jest, to magiczne „coś”, w dwóch pierwszych wymienionych serialach tego brakuje. Nawet jeśli to nie jest nic uniwersalnego tylko brak kompatybilności z tym zgryźliwym tetrykiem, czyli mną ;)

Swoją drogą trudno mi się nie zastanowić w tym miejscu skąd się bierze ta fascynacja gangsterami? W większości były (są?) to prymitywne oprychy, które posuną się do wszystkiego, żeby się dorwać do władzy i pieniędzy (gangsterzy… mówimy o gangsterach, nie a politykach (ha ha)). Nie bardzo pojmuję gdzie tu jakiś romantyzm. No ale mnie dziwi też fascynacja średniowieczem emanująca z powieści fantasy, więc może jestem jakiś dziwny ;)

[PeeS: Wiem, że obiecałem, że w „następnym odcinku” będzie „Star Trek”, ale to jeszcze nie dzisiaj ;) Chociaż obejrzałem, wyciągnąłem wnioski i raz już mentalnie skomponowałem w postaci tekstowej… Niestety było to pod prysznicem, albo w podobnym miejscu, i wszystko mi wyleciało. Ech, się mówi.]