Blog instruktażowy #235: jak przegrywać z klasą

Słuchając jednym uchem wrażeń powyborczych usłyszałem kilka wypowiedzi członków „przegranej” partii. Oto wzorowany na tym krótki instruktaż.

Windykalizm:

Teraz będziemy szukać winnych [parafraza]

Dosrywanie:

Przynajmniej my nie twierdzimy że wybory zostały sfałszowane.

Suma summarum:

(Od dawna chciałem użyć tego obrazka ;) )

[NB.: Że dzisiaj przysrywam PO nie znaczy że jestem zakochany w PiS. Im się dostanie innego dnia.]

Bul Dupy

Przepraszam za infantylny tytuł, ale nic innego nie przyszło mi do głowy ;)

Otóż poszedłem oddać nieważny głos. Bo na kogo niby mam głosować? Na kogoś, kogo pięć lat temu nazwałem „prostakiem” a w międzyczasie dowiedzieliśmy się że prawdopodobnie ma bliskie związki z mafią; czy na marionetkę swej partii i zadeklarowanego rusofoba, który bardzo prawdopodobnie będzie chciał wciągnąć kraj w niepotrzebną konfrontację a może i pełnoprawną wojnę? W pierwszej turze przynajmniej miałem jakąś opcję krzyczącą „BUNT!!!”, ale teraz? Kpina z demokracji. Jak zwykle zresztą.

[Nihiliści mi powiedzą że „nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy” i że robiąc frekwencję tylko daję im do ręki głosy do sfałszowania. Ale co to za nihilizm. Prawdziwy Nihilista by powiedział, że pójdziesz czy nie pójdziesz, i tak policzą Twój głos.]

Mój kot Pawłowa

Kiedyś się zdarzyło, że kot mi siedział na kolanach. Właściwie to zdarza się cały czas. W któryś z tych razów zdarzyło się, że zadzwonił telefon. Przerwanie priorytetowe spowodowało, że rzuciłem wszystko (czytanie, prawie na pewno; z monitora, nie książki, a co myślał[ea]ś?) i zająłem się jego obsługą. Nagle zaangażowana była tylko jedna część mojego umysłu – cała reszta nie miała co robić i się cholernie nudziła. A w szczególności moja druga dłoń. Dłoń więc znalazła sobie coś miękkiego i ciepłego, czym mogła się zająć: kota na kolanach (które pewnie też się nudziły, ale nic nie powiedziały). Kot…. kot był wniebowzięty. I ten jeden raz wystarczył…

…i ten jeden raz wystarczył, bo w kocie zakodować skojarzenie „telefon -> wniebowzięcie„. I teraz jak tylko mi telefon zadzwoni, kot przybiega z najdalszego końca mieszkania, by się dać wniebowziąć.

Kot nie jest głupi. Szkoda, że taki natrętny ;)

Ex Machina: wrażenia

O tym filmie chyba powiedziano już wszystko, zgrabnie podsumowane przez Petera Wattsa: „a terrific examination of known territories”. Film jest świetny, ale gdzieś tam jednak kołacze się to uczucie, że coś tu nie gra. Poza tym, że to coś na kształt cudu, że w Hollywood powstał taki kameralny i przede wszystkim głęboki film, mam jeszcze tylko jedno spostrzeżenie:

Raziła mnie trochę sterylność i schludność ośrodka, w którym wszystko się działo. Oni chyba nigdy nie widzieli jak wygląda typowe laboratorium na dowolnym uniwersytecie / politechnice ;)