Ciekawa to książka; niby publicystyka, ale jedną nogą w gatunku political fiction. No ale takie było założenie: „przepowiedzieć” przyszłość przy założeniu, że coś w przeszłości wydarzyło się inaczej. W dużym stopniu pewnie celem drugorzędnym (albo i głównym?) jest utrzeć nosa tym, którzy twierdzą że „byłoby dużo lepiej gdyby X” (w domyśle: „Y doprowadzili nas do ruiny i zniewolenia!!”, nie powiem kto zazwyczaj występuje jako Y). Tak więc mamy cztery (i piąty w bonusie) scenariusze alternatywnej historii Polski ostatnich stu lat (1918-2018; tak, jestem trochę zapóźniony z czytaniem).
Scenariusze zazwyczaj zaczynają się od jakiegoś szczegółu, małego, ale o kolosalnym znaczeniu dla dalszych wydarzeń (coś na zasadzie „minimalnej koniecznej zmiany” z „Końca wieczności” Asimova?). Następnie następuje opis wydarzeń, przebieg których został ponoć ustalony za pomocą konkretnej metodologii (jej opis znajduje się w aneksie). Brzmią one jak najbardziej wiarygodnie – i są spisane w zwięzły, ale nie suchy, sposób, przez co czyta się to może nie jak powieść, ale raczej jak retrospekcję/ekspozycję w powieści. Generalnie tak, jak powinny być pisane podręczniki historii ;) Równie dobrze napisane są rozdziały poswięcone bilansowi otwarcia (sytuacji przed każdym ze scenariuszy) i podsumowania, z których dowiedziałem się całkiem sporo rzeczy, o których wcześniej nie słyszałem.
Mój problem z tym wszystkim polega na tym, że wybrane scenariusze nie są specjalnie ciekawe. Jak dla mnie są one raczej rozgrzewką przed prawdziwym zagłębieniem się w historie alternatywne. No bo, na przykład, gdyby Bolszewicy się zorientowali, że plan uderzenia znad Wieprza to nie dezinformacja (a mieli te plany w rękach, znalezione przy poległym oficerze!), i w efekcie Polska przegrała bitwę warszawską, to oczywiście, że znaleźlibyśmy się w czarnej dupie. (W tym przypadku najciekawsze jest zobaczyć jak inaczej by wyglądały granice polskiego państwa sto lat później.) Gdyby nie udała się transformacja gospodarki z centralnie planowanej na wolnorynkową na zasadzie „terapii szokowej”, to oczywiście, że bylibyśmy w czarnej dupie (chociaż nadal są ludzie, którzy w to nie wierzą!).
Scenariusz drugi jest trochę ciekawszy, bo mówi o tym, co by było gdyby Polska zawarła traktat z Hitlerem – a właściwie co by było gdyby zachodni niedoszli-alianci się nie zorientowali co się dzieje, i Polska byłaby do tego zmuszona. Albowiem właściwie tylko przypadek (i brak cierpliwości Hitlera) sprawił, że w 1939 roku Francja i Wielka Brytania w ogóle z nami rozmawiały, a co dopiero zawarły sojusz obronny. Ewidentnie jest to odpowiedź na sugestie co niektórych, że faktycznie trzeba było tak zrobić – i razem z Hitlerem zatłuc Stalina. Autor całkiem przekonująco wyjaśnia, że w takim przypadku… i tak bylibyśmy w czarnej dupie (i jeszcze do tego w zbrodniczym obozie). No bo bądźmy poważni – pakt z Hitlerem? Na którym wychodzimy lepiej niż w obozach koncentracyjnych? Wolne żarty.
Jeśli chodzi o rok 1939 to ja osobiście wolałbym zobaczyć coś innego, również często pojawiającego się spekulacjach historycznych (a także w fantastyce – i mokrych snach narodowców), czyli co by było gdyby Francuzi ruszyli tyłki z linii Maginota i zaatakowali Niemcy tak jak obiecali. Tak, Francja była nieprzygotowana i nie miała zupełnie woli walki w wojnie ofensywnej, ale sęk w tym, że Hitler zagrał tu va banque i na tym właśnie oparł całą swoją strategię. Tak więc, co by było gdyby się przeliczył? Zwykle zakłada się, że wojna by się wtedy skończyła po paru miesiącach (a może nawet tygodniach?), a nie kilku latach, Polska by uniknęła zmiażdżenia przez dwóch totalitarnych sąsiadów i wszystko by było cacy. Ale czy na pewno?
Najciekawszy jest rozdział poświęcony temu, co by było gdyby bomba w samolocie Hitlera jednak wybuchła (a brakowało naprawdę niewiele) i Niemcy zachowały, wolne od irracjonalnych decyzji przywódcy, zdolność bojową na froncie wschodnim znacznie dłużej niż w rzeczywistości. Ten wariant historii ma najwięcej rozbieżności z „naszą” historią, przez co staje się najbardziej spekulatywny. Ale nie będę spojlować za bardzo, mimo że mam co do niego pewne wątpliwości.
Czasami można się zastanawiać nad poczynionymi przez autora, acz niewypowiedzianymi, założeniami. Głównie dotyczy to tego, że historia całego świata poza Polską potoczyłaby się zasadniczo identycznie. Prawda, że świat jest wielki i niewiele w nim znaczymy, ale przynajmniej bilans sił między głównymi graczami byłby nieco inny. Najbardziej mnie to raziło w pierwszym scenariuszu, w którym Polska zostaje jedną z republik wewnątrz ZSRR: po przegranej bitwie warszawskiej front jednak się ustabilizował – a nie, jak zamierzali Bolszewicy, przetoczył dalej aż do Niemiec, gdzie nie wybuchła rewolucja; Hitler i tak napadł na ZSRR w 1941, i to chyba tego samego dnia, i z identycznym skutkiem; rozmowy aliantów się potoczyły zasadniczo tak samo pod nieobecność Polski na arenie międzynarodowej – a co za tym idzie model państw satelickich również powstał, w miejsce wcialania krajów takich jak Węgry i Czechosłowacja do ZSRR. Żadna z tych kwestii nie została poruszona, a szkoda.
Brakuje mi też scenariuszy, w których faktycznie wychodzimy lepiej niż w wyszliśmy w rzeczywistości. Może takich nie ma i nasza historia jest najlepsza (dla nas) ze wszystkich możliwych? Trzeba to jednak jakoś udowodnić (a przynajmniej uargumentować). Ale może właśnie chodziło o to, żeby to delikatnie (?) zasugerować? (Nie mówimy oczywiście o scenariuszach w rodzaju „gdyby Polacy przestali się bić między sobą”, bo to przecież totalnie nierealne.)
Ogólnie polecam, także z tego powodu, który jest wymieniony na okładce: rozważanie takich scenariuszy więcej mówi o nas obecnie, niż o hipotetycznej innej rzeczywistości. Ogólny wniosek jest taki, że Polska byłaby zupełnie inna gdyby inni byli Polacy. Niby truizm, ale wart zastanowienia się.