Kilka spostrzeżeń muzycznych na koniec maja

Decay redux: kilka miesięcy temu chwaliłem, ale ostatecznie jednak… nie wciąga. Cóż, słabe momenty zdarzają się nawet najlepszym (vide ostatnia (nie najnowsza – ostatnia) płyta Isis; za okładkę bym się dał posiekać, ale muzycznie jakby trochę bez jaja).

Stawia do pionu: co wciąga, natomiast, to najnowsza płyta Cult of Luna. Trzy pierwsze płyty są palce lizać, ale dwie następne wspominam jako… rozlazłe. Tym razem się postarali i wcale nie widać, żeby było jak w tym przysłowiu, że gdzie kucharzy siedem tam… jeść nie bedem? ;) Jak dla mnie kandydat do płyty roku.

Nieskończona ilość chwytliwych refrenów: pozostając w Szwecji, choć trochę bardziej na południe, gdzie klimat cieplejszy i nastroje weselsze, odwiedzamy Göteborg i najnowszą płytę autochtonów z Soilwork. Płyta jest podwójna i jeszcze nie do końca ogarniam, ale mogę powiedzieć jedno: jeszcze nigdy nie było u nich tylu świetnych refrenów ;)

Zajdel miał rację

Schneier donosi, że ktoś inny donosi, że ktoś donosi:

My favorite finding of Pew’s is that 58% of teens cloak their messages either through inside jokes or other obscure references, with more older teens (62%) engaging in this practice than younger teens (46%).

(…)

It’s too hard, too frustrating, and technology simply can’t fix the power issues. Instead, what they’ve been doing is focusing on controlling access to meaning. A comment might look like it means one thing, when in fact it means something quite different.

Jeśli to nie jest zalążek koalangu, to ja już nie wiem co.

[W rzeczonym artykule na Wikipedii: „Rozwój koalangu ma ścisły związek z rozwojem internetu”. No popacz. Nie tylko mi się to skojarzyło.]

Kot w koszu

Jeśli ktoś ma kota i jeśli ktoś ma kosz i jeśli ktoś ma kota, który lubi leżeć w koszu (najlepiej na świeżym praniu), to proponuję następujący eksperyment: gdy kot znajdzie się w koszu (może być w pozycji leżącej), zacząć przesuwać kosz po podłożu (dowolnym), w sposób ciągły lub przerywany. Jeśli kot jest taki jak dwa moje ostatnie koty, to zacznie myśleć, że coś tam pod koszem jest i będzie próbował to upolować. Jeśli kot jest wyjątkowo rozgarnięty to nawet wyskoczy z kosza, żeby sprawdzić od zewnątrz. Zabawa gwarantowana ;)

Iron Man 3: wrażenia

Jak na film-jako-rozrywka – jak najbardziej w porządku. Ale prezydentowi jednak mogli dać zginąć. W końcu „dał plamę z tą krypą”, nie? Co się stało z kodeksem honorowym filmowców mówiącym, że nikomu nie mogą ujść na sucho ewidentnie niecne czyny? Czy to jest niezbyt dyskretna insynuacja, że jest społeczne przyzwolenie na takie coś, co (jeśli wierzyć głównemu antagoniście) zrobił prezydent? A może to ta ślepa wiara w świętość i nietykalność prezydentów, na którą nadal chorują Amerykanie?

No dobra, czepiam się. Film jest wporzo.

Szparagi

Wszyscy zapewne pamiętamy jak w szkole (niekoniecznie w ramach programowego nauczania) dowiedzieliśmy się, że owszem, tylko dzikusy jedzą palcami (co oczywiście oznacza, że Arabowie to dzikusy), zaś Kulturalni Ludzie tylko srebrnymi sztućcami, przy stole i rozmawiając o takich fascynujących tematach jak pogoda… ale są wyjątki. Na przykład szparagi – szparagi je się palcami i tak jest przyjęte, że to jest kulturalne. Wówczas o szparagach wiedziałem w sumie tylko tyle, że mogłyby być symbolem fallicznym, a reszta była tylko ciekawostką – podniecającą dla tych wszystkich małych dzikusów jakimi wszyscy byliśmy. Bo skąd właściwie wziąć szparagi na własnym stole? (Nie, nie z fabryki.)

Tymczasem wczoraj mignęła mi wiadomość, że Polacy najwyraźniej polubili szparagi. To ciekawe, bo właśnie wczoraj na obiad pożerałem szparagi, wielce niekulturalnie, bo mimo wszystko starałem się nie palcami. Były upaćkane w maśle, a tłuste paluchy to nic przyjemnego – więc próbowałem się zniżyć do poziomu jakichś tam dzikusów, którzy szparagi jedzą sztućcami. Ale wyniosłem z tego taką naukę, że wiem skąd się wziął ten wiekopomny wyjątek. Mianowicie szparagi je się palcami ponieważ…

inaczej się nie da

Dziękuję za uwagę.