Jeśli lubisz uroczy francuski akcent, ta prezentacja jest dla Ciebie!
Yves Morieux: As work gets more complex, 6 rules to simplify
Każdy, kto kiedykolwiek pracował w biurze, wie, że trudno znaleźć bardziej nieprzyjazne środowisko dla człowieka, nawet w najbardziej przyjaznym dla pracownika miejscu pracy. No dobra, pewnie zdarzają się wyjątkowi osobnicy, którzy czują się w środowisku korporacyjnym jak ryba w wodzie (pewnie wszyscy oni są gdzieś na wyższych szczeblach zarządzających). Autor powyższej prezentacji przedstawia swoje własne teorie na temat tego, dlaczego jest tak źle i jak można to zrobić lepiej. Dla mnie to jest pretekst, żeby przedstawić moją własną teorię:
Stosunek pracy to przedłużenie feudalizmu.
„Dziękuję za uwagę”, mógłbym powiedzieć, ale może rozwinę trochę. Kiedy powstawały nowoczesne organizacje biznesowe, feudalizm miał się jeszcze całkiem dobrze, więc nic dziwnego, że struktury zarządzania były wzorowane na organizacji całego społeczeństwa. Tylko że feudalizm w szerszym społeczeństwie upadł, tymczasem w korporacjach ma się całkiem dobrze. W wyniku tego w pracy biurowej mamy zawsze ścisłą hierarchię: ktoś pracuje dla kogoś, ktoś jest „pod” kimś, i ktoś jest „nad” kimś i im więcej ludzi ma się „pod” sobą, tym większy prestiż. Pamiętacie sławetną scenę z filmu „Office Space”, w którym konsultanci przedstawiają głównemu bohaterowi propozycję mówiąc, że będzie miał „czterech ludzi pod sobą” i oczekiwali, że ów, dotychczas zwykły wyrobnik, zachłyśnie się z zachwytu? Twój szef jest tak naprawdę Twoim suzerenem. I niech bogowie będą dla Ciebie litościwi jeśli znajdujesz się na pozycji chłopa pańszczyźnianego. I pomimo romantycznego, idealistycznego obrazu społeczeństwa feudalnego, który nam wpajają bajeczki o księżniczkach i rycerzach, należy pamiętać, że „feudalizm” i „nadużycia władzy” to niemalże synonimy. Społeczeństwo feudalne opiera się ma patologii. Kultura korporacyjna również. Nie wiem jakie pranie mózgu przeszliśmy w młodości, że nie tylko się przeciwko temu nie buntujemy, ale jeszcze uważamy to za coś zupełnie normalnego…
[Oczywiście muszę dodać, że nie jestem ani historykiem, ani ekonomistą, ani teoretykiem biurokracji, ani filozofem – tylko zwykłym chłopem pańszczyźnianym programistą, który za dużo się naczytał ;)]