06.10.2004 (środa) 18:05 „Do czego służą studenci”

Józefów, jak wiadomo (niektórym, być może) zawsze był miastem rzemieślniczym, plugawa przedsiębiorczość i prywata kwitła tu prężnie w czasach komuny i nie upadła także po zmianie reżimu, na co wskazuje ulotka, którą znalazłem dziś w skrzynce pocztowej (tej z RL) obok nowego numeru National Geogprahic (yeah!):

KLINIKA INFORMATYCZNA

Szeroki zakres usług komputerowych dla każdego

  • Zwiększenie poziomu bezpieczeństwa systemów komputerowych: zabezpieczanie przed atakami z Internetu, trojanami, robakami internetowymi, wirusami
  • Rozwiązywanie problemów konfiguracyjnych systemów komputerowych oraz sieci: eliminacja błędów powodujących zawieszanie się komputera, zerwania połączeń sieciowych w tym internetowych
  • Naprawa komputerów oraz oprogramowania: usuwanie usterek sprzętu i/lub systemów operacyjnych i aplikacji (także gier).
  • Zwiększanie wydajności komputerów: modernizacje, usuwanie „wąskich gardeł” sprzętowych i programowych.
  • Rozwiązywanie problemów związanych z nietypowymi urządzeniami (biurowymi, multimedialnymi, specjalizowanymi).
  • Pomoc w przechodzeniu na legalne oprogramowanie także BEZPŁATNE!!!: systemu LINUX-owe, pakiety biurowe oraz inne aplikacje.

Systemy komputerowe i sieci:

  • Optymalny dobór sprzętu wg potrzeb użytkownika. Możliwość wymiany (w rozliczeniu) starego sprzętu na now.
  • Instalowanie i konfiguracja: małych sieci domowych i formowych, routerów, urządzeń dostępu do Internetu np. modemów itp.

Ja może niby się nabijam, ale wydaje mi się, że to bardzo pożyteczna inicjatywa, do tego pomysłowa [zwłaszcza niektóre punkty, hehehe] – pomijając market- i lamerspeak w ulotce, w końcu należy brać pod uwagę jaki jest target ;)

Dziś w drodze powrotnej widziałem COŚ. Zauważyłem TO dopiero pod koniec podróży, kiedy ludzi ubyło i powietrze oczyściło się z masy białkowej, najpierw właściwie zauważyłem jakąś kosmicznie [i komicznie] wielką furę siwych włosów… Pod tą furą znajdowało się coś, co wyglądało na staruszkę, ale jakby żywcem wyjętą z baroku. No, może nie miała wszy i tony makijażu ;) Nigdy by mnie przypuszczał, że takie kurioza jeszcze chodzą po ziemi…

A teraz wreszcie anegdotka tytułowa :) W przerwie między zajęciami przechadzałem się po korytarzach Wydziału, jak zwykle stroniąc od tłumu i hałasu. W pewnym momencie napotkałem pewnego profesora (nie znam go – jeszcze?) trzymającego jakąś ciężką skrzynię zawaloną gratami. „O, to pana wykorzystam!” – poprosił grzecznie, a ja się nie wymigiwałem, bo i tak nie miałem nic ciekawego do roboty ;) Podał mi niezręcznie klucz i zaprowadził do drzwi, które miałem otworzyć… I tak oto widzimy do czego profesorom służą studenci :]

A z okładki NG patrzy całkiem ładna „Fenicjanka” :)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s