Kształt wody: wrażenia

Cztery Oskary mnie nie przekonały by zobaczyć ten film; przekonały mnie opinie znajomych (a właściwie to jednej znajomej; że to jest znajoma a nie znajomy mogło mieć wpływ na poziom zachwytu rzeczonej, tak swoją drogą). Opinie znajomych zawsze chyba będą mieć u mnie większą wagę niż ta banda tetryków z Akademii.

Ze zwiastunów odniosłem takie wrażenie, że to typowy hollywoodzki moralitet o uprzedzeniach i rasizmie.

Po obejrzeniu filmu mam wrażenie takie, że to typowy hollywoodzki moralitet o uprzedzeniach, rasizmie, seksizmie, homofobii, agizmie, able’izmie i fanatyzmie religijnym. Trochę sporo tego i trudno uwierzyć, że wszystko się zmieściło w jednym filmie. Ale z perspektywy czasu (czas akcji to 1963 rok, jeśli dobrze sobie policzyłem) trudno uwierzyć też że wszystko to mieściło się w społeczeństwie amerykańskim. A jeszcze trudniej, że nadal się mieści. Ale z drugiej strony to właśnie sprawia, że wcale nie trudno uwierzyć że film dostał cztery Oskary. Jest to niewątpliwie w bardzo dużym stopniu manifest polityczno-społeczny skrojony na czasy „panowania” prezydenta Trumpa, kiedy to wszystkie te wymienione -izmy (i jedna -fobia) podnoszą łby a chorzy na nie ludzie wychodzą z cienia przekonani, że mają mniej lub bardziej jawne poparcie ze strony najwyższej władzy.

Tyle że jest to też spojrzenie na czasy tuż przed rewolucją kulturalną w Ameryce człowieka (generalnie) z zewnątrz. Świat przedstawiony jest tak kolorowy, że aż cukierkowy. Może chodziło o ten kontrast między dobrobytem złotej ery amerykańskiej gospodarki a mrokami duszy narodu? Nie wiem, w sumie nie interesuje mnie to. Interesuje mnie, że film – jako film – jest po prostu… taki sobie. Akcja jest przewidywalna. Bohaterowie są czarno-biali (i nie chodzi mi o ten wątek – te wątki – o rasizmie!). Nudny nie jest, bo nie popatrywałem na zegarek kiedy w końcu się skończy, ale… usatysfakcjonowany też nie wyszedłem.

3 uwagi do wpisu “Kształt wody: wrażenia

  1. Nic dodać, nic ująć. Początkowo wydawało mi się, że główna nagroda dla tego filmu jest dziwnym pomysłem, ale rzeczywiście, jest w nim wszystko to, co kocha akademia. Prawdą jest też, że jest nijaki. Szybko o nim zapomniałam.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Jeszcze jedno mogę dorzucić: najciekawszy wątek chyba jest ten, w którym osoba uprzywilejowana traktuje osoby z niższych szczebli hierarchii społecznej z taką pogardą, że nawet nie bierze pod uwagę, że mogą się w jakikolwiek sposób liczyć w Tym Wszystkim. W sensie: Czarny Charakter co chwila zwraca uwagę na Bohaterkę, my myślimy że coś zaczyna podejrzewać, ale jemu chodziło o Coś Innego, bo jak miałby podejrzewać takie… nic nie znaczące coś. To zaślepienie można wykorzystać, ale tylko jeśli poziom arogancji jest dostatecznie wysoki.

    Polubienie

Dodaj komentarz