Każdy kiedyś umrze, to jest jasne. Nie zawsze natomiast jest jasne jak. I przeważnie nie mamy na to większego wpływu.
Ja mam.
Dojeżdżanie do pracy rowerem ma dwa przeciwstawne skutki dla mojego zdrowia:
- Zmniejsza ryzyko, że nagle zejdę na zawał
- Zwiększa ryzyko, że powoli i w męczarniach zejdę na raka płuc
Która z tych tendencji wygra?
Słuchajcie, nie jestem Greta Thunberg, nie nalegam by się oddać bez reszty sprawie zmian klimatu. Wystarczy mi że ktoś przestanie chować głowę w piasek i się rozejrzy; może dostrzeże, że to, co przywykliśmy uważać za coś normalnego, wcale normalne nie jest. Wystarczą względy zupełnie praktyczne: dobrostan nasz i naszych dzieci cierpi przez naszą krótkowzroczność i niechęć do zmian. Najlepiej to ilustruje komiks z 2009 roku (!), w którym uczestnik konferencji klimatycznej obrusza się i mówi: „A co jeśli to wszystko to jedna wielka ściema i zbudujemy lepszy świat zupełnie niepotrzebnie?”.
Don’t be that guy.
A ja póki co wybieram raka płuc.
W dawnych czasach, gdy parkowaliśmy na tym samym parkingu dla VIP, myślałem o kupnie maski, co to miała zmniejszyć ryzyko nr 2. Ale potem mieliśmy na świecie wizytę Mr C. i teraz jeżdżę rzadziej… I co, kupiłbym maskę zupełnie niepotrzebnie? ;)
PolubieniePolubienie
I cóż poradzić 🤷♂️
PolubieniePolubienie
Zupełnie serio, analizowałeś może badania wpływu aktywności fizycznej w zanieczyszczonym środowisku? Wiadomo, zanieczyszczenia są złe, ruszając się zużywasz więcej powietrza, ale w grę wchodzi i czas ekspozycji, i fakt, że inne środki transportu jej nie eliminują zupełnie.
PolubieniePolubienie
Nie, tak ściśle to nie analizowałem. A inne środki transportu to tylko część układanki, to naiwnie myśleć że jest tylko jedno cudowne lekarstwo :)
PolubieniePolubienie