Śniło (James Błąd edition)

Śniło mi się…

…że z jakiegoś bardzo, bardzo ważnego powodu musiałem się włamać do biblioteki i wykraść stamtąd pewne bardzo ukryte informacje. Nie mogłem oczywiście wejść głównym wejściem, bo przecież żaden szpieg tak nie robi. Znalazłem więc jakieś boczne wejście. Ale nie mogłem też się przez nie wśliznąć niepostrzeżenie, bo co to za szpieg, który postępuje w tak oczywisty sposób. Wziąłem więc jakiś metalowy przedmiot (coś jakby zardzewiała korba) i zacząłem nim walić w te drzwi, robiąc dodatkowo hałas werbalny. Oczywiście nikt zasadniczo się mną nie zainteresował (O tyle tylko, żeby się postukać w czoło), co mnie nieco frustrowało, bo gdzie to zagrożenie, bez którego przecież żadna historia szpiegowska nie jest historią szpiegowską. No, zdaje się, że ktoś jednak musiał się zainteresować, bo następną sceną był efektowny pościg po niezwykle krętych i poplątanych schodach niezwykle wielkiej biblioteki, w której nigdzie nie było książek. Kiedy już narobiłem wystarczająco wielkie zamieszanie, trafiłem do czegoś, co wyglądało trochę jak sala wykładowa skrzyżowana z czytelnią, z tym jeszcze dodatkowym wyjątkiem, że wszyscy mieli swoje laptopy i dobierali się do zasobów bibliotecznych przez sieć. Ja też skądś skombinowałem laptopa i zacząłem szukać tych niezwykle ukrytych informacji za pomocą publicznej wyszukiwarki. Oczywiście niewiele osiągnąłem (w rzeczywistości rzeczywistej też nie jestem zbyt dobry jeśli chodzi o włamywanie się do sieci). I wtedy zdarzyły się dwie rzeczy: rozległ się dźwięk alarmu i przebywający w rzeczonej sali ludzie zaczęli panikować i robić zamieszanie, którego nawet ja nie potrafiłbym zrobić, a także pojawił się mój nemezis, arcy-wróg, który również siedział z laptopem i czegoś szukał. Po krótkim pojedynku na bicze okazało się jednak, że arcy-wróg jest w rzeczywistości moim sprzymierzeńcem, a do tego znalazł już te super-tajne informacje, których i ja szukałem z taką zaciętą niekompetencją.

A informacje te dotyczyły wszechświatów równoległych. Nie pamiętam niestety po co były nam te wszechświaty równoległe, ale do jednego (jedynego?) się przenieśliśmy w jakiś tam sposób.

Był to świat, którego Stwórca jakieś wieki temu podzielił się na dwie części: część Doskonała została uśpiona, czy coś, w każdym razie nie była obecna w tym świecie i pozostała tylko część Niedoskonała. W świecie tym było ciemno, cały czas lało jak z cebra, przystanek autobusowy, na którym się zatrzymaliśmy, był krzywy i miał krzywe napisy oznajmiające linie autobusowe. Przyjechał autobus, którego nie było na rozkładzie jazdy, a kiedy do niego wsiedliśmy, stał tam wcale nie ruszając się z miejsca…

I w tym momencie chyba wszystko się zawaliło, bo zadzwonił budzik i zostałem brutalnie ściągnięty z niedoskonałego świata do……..

Innego niedoskonałego świata?….

Innego?….

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s